Szwedzki w 6 miesięcy od zera do poziomu B2 i C1 w rok (Case Study)

By Bartek Czekała | Misje i projekty

Szwedzki w 6 miesięcy od zera do poziomu B2 i C1 w rok

Jedną z moich głównych misji, jest pokazanie, że szybkie, a nawet bardzo szybkie przyswajanie wiedzy jest jak najbardziej możliwe. Chodzi tu oczywiście o uczciwą naukę i wysiłek, który jej towarzyszy. Bez żadnych ściem, które często wypływają z podejrzanych reklam w internecie. "Pan Bogdan z Zabrza kupił nasz magiczny nootropik i już po tygodniu gadał płynnie po angielsku". Tymczasem okazuje się, że w rzeczywistości spożył LSD i nagi pod pobliską Żabką robił wiatrak, spastycznie poruszając szczęką i wydając z siebie dziwne stęknięcia.

Jedyne, co wystarczy to zrozumieć, jak funkcjonuje pamięć i zastosować skuteczne metody oraz strategie nauki. Mało co jest w stanie pokazać, to tak dobitnie, jak studia przypadków (tj. case studies).

Daje to szanse zetknięcia się z prawdziwymi ludźmi, ich wynikami oraz odczuciami, które towarzyszył im podczas nauki. I właśnie temu poświęcone będzie niniejsze case study. Jego superbohaterami są Łukasz i Ola, którzy nauczyli się szwedzkiego od zera do poziomu B2 w sześć miesięcy oraz do poziomu C1 w około 12 miesięcy.

Pogadamy sobie o tym, jak tego dokonali, z jakich materiałów korzystaliśmy w tym okresie, co ich zaskoczyło oraz o innych ciekawostkach. Jeśli sam myślisz o nauce tego pięknego języka, to mam nadzieję, że te case study będzie dla Ciebie gotowcem, który pomoże Ci w uporządkowany sposób zmierzyć się z nim.


Szwedzki w 6 miesięcy - Poznajcie Olę i Łukasza


Szwedzki w 6 miesięcy - Ola i Łukasz


Ola i Łukasz są absolwentami medycyny. W 2020 roku ukończyli Uniwersytet Medyczny im. Piastów Śląskich we Wrocławiu i zaczęli myśleć o pracy za granicą, a mianowicie w Szwecji. Zakasali więc rękawy i po 8 miesiącach od rozpoczęcia nauki gładko przeszli rozmowę kwalifikacyjną i dostali swoją upragnioną pracę w dziale psychiatrii w jednym z urokliwych, szwedzkich miast. Obecnie mieszkają i pracują tam oraz będą tam robić swoją specjalizację z psychiatrii.


Szwedzki w 6 miesięcy - Parę słów o naszej współpracy


Oto skrótowa wersja tego, co się wydarzyło w tym czasie z perspektywy Oli i Łukasza:

Wiedzieliśmy, że potrzebujemy nauczyciela, który będzie architektem naszej nauki i który nie będzie stosował typowych metod, które znamy choćby ze szkoły. Może to zbyt szumnie brzmi, ale Bartek i jego kurs poniekąd odmieniły nasze życie. Jeszcze rok temu wiedzieliśmy tylko tyle, że chcemy się przeprowadzić do Szwecji, nie wiedząc nawet jak się przedstawić po szwedzku. Po roku czasu (a i tak ten okres się wydłużył przez niezależne od nas czynniki) jesteśmy w Szwecji, pracujemy w zawodzie i wszyscy są pod wrażeniem naszych umiejętności językowych. Żeby doprecyzować- po 8 miesiącach nauki mieliśmy swoją pierwszą rozmowę kwalifikacyjną, na której wypadliśmy na tyle przekonująco, że pracodawca zdecydował się na dalszą współpracę z nami.

Warto zaznaczyć, że nie pracowaliśmy, więc mieliśmy dużo czasu na naukę języka- z jednej strony to ogromny plus, ale z drugiej strony mogłaby nas przytłoczyć ta świadomość, że każdą godzinę możemy poświęcić na naukę języka. Bartek pomógł nam ustalić priorytety i dobrze zaplanować naukę, zorganizować czas. Poza tym jest super człowiekiem i ogromnie motywuje do działania. Ma prawdziwy talent do przekazywania wiedzy, wprowadza luźną atmosferę na zajęciach. Dziękujemy!!!


Szwedzki w 6 miesięcy - Materiały do nauki, których używaliśmy


Jeśli czytałeś już, któreś z moich case study, zapewne wiesz, że z wielu powodów jestem minimalistą i używam jedynie niezbędnych narzędzi z punktu widzenia pamięci, psychologii i produktywności.


1. Kurs Vocabulary Labs


Moim standardem przed rozpoczęciem lekcji indywidualnych jest wykupienie kursu Vocabulary Labs. Zawiera on materiał, którego omówienie zajęłoby mi przynajmniej 20-30 godzin lekcyjnych. Jego wcześniejsze przerobienie jest więc olbrzymią oszczędnością czasu oraz pieniędzy.

I tu przychodzą śmichy, bo nigdy przez głowę mi nie przeszło, że to podejście może zostać opacznie odebrane. Tym bardziej srogo mnie rozśmieszyła odpowiedź Oli na jedno z pokursowych pytań: "Czy kurs spełnił Twoje oczekiwania?"

"Tak, nawet przewyższył oczekiwania. Po informacji, że musimy najpierw wykupić i przerobić część kursu, zanim zaczniemy lekcję, miałam takie minimalne obawy- no to nieźle się daliśmy wciągnąć w jakieś coachingowe kursy, nawet nie zaczęliśmy lekcji, a już płacimy za jakiś kurs xD Ale oczywiście moje obawy szybko się zweryfikowały :)"


2. Słownik kieszonkowy


Mimo że istnieje trochę pozycji słownikowych dla języka szwedzkiego, jest tylko jedna perełka, którą polecam wszystkim moim uczniom:


Słownik kieszonkowy szwedzko-polski


Mimo że jest on teoretycznie kieszonkowy, to wciąż zawiera naprawdę pokaźną liczbę haseł:

Jego kolejną zaletą jest zapis fonetyczny wymowy przy każdym słowie. Szwedzki cechuje się dość dużą ilością dziwnych dźwięków. Tym samym, bardzo pomaga on w samodzielnej nauce wymowy. Co smutne, żaden inny słownik na rynku nie posiada takiego zapisu.

Warto wspomnieć, że, jak w każdym świetnym słowniku, znajdziemy tu między innymi:

  • tabelę nieregularnych czasowników
  • najważniejsze frazy i idiomy z danym słowem
  • więcej niż jedno znaczenie dla słów, które cechują się mnogością znaczeń
  • dwukierunkowością przekładu (polsko-szwedzki, szwedzko-polski)

Naprawdę nie znajdziesz nic lepszego. Można go nabyć najczęściej w bardzo atrakcyjnych cenach, nawet po 20 zł, szczególnie na Allegro. Powód jest dość prozaiczny. Ciała śmiałków, którym nauka j. szwedzkiego nie powiodła się oraz ich oręż słownikowy ścielą się gęsto od Wrocławia po Jastrzębią Górę (dom Whiskey konkretnie). Sprzedaż tych negatywnych, papierowych wspomnień jest więc ważniejsza niż cena.

Niektóre osoby, które przychodzą do mnie na zajęcia zaopatrują się najpierw w słownik polsko-szwedzki PWN, ale odradzam ten wybór. Sam w sobie jest wspaniały i mówię, to jako właściciel tegoż tomiszcza. Jednak dla kogokolwiek, kto nie chce zostać tłumaczem przysięgłym lub docelowo dojść do poziomu C2, jest po prostu za duży i przytłaczający.


słownik polsko-szwedzki PWN

3. ANKI


Jeśli nie znasz jeszcze programów typu SRS (Spaced Repetition Software), to ciężko o lepsze wprowadzenie niż ANKI.  Jest to program, który służy algorytmicznej optymalizacji daty powtórek wybranego przez Ciebie materiału. Więcej o tym, jak działają programy tego typu, przeczytasz tutaj: "Najlepszy sposób powtarzania informacji, aby uczyć się jak najszybciej i jak najwięcej".

Ciężko o potężniejszego sprzymierzeńca przy jakimkolwiek wyzwaniu językowym, które wymaga od Ciebie wyciśnięcia, jak najwięcej korzyści z każdej minuty.


4. Podręcznik Troll 1


Podręcznik Troll 1


"Troll 1 Język szwedzki teoria i praktyka" autorstwa Ewy Mrozek-Sadowskskiej, to mój ulubiony podręcznik do nauki gramatyki języka szwedzkiego. Wszystko jest w nim elegancko i czytelnie wytłumaczone.

Po lewej stronie znajdziesz teorię dotyczącą danego zagadnienia gramatycznego, a po prawej stronie ćwiczenia. Całość spokojnie wystarczy, żeby doprowadzić Cię do poziomu B2.

Istnieje również druga część tego cyklu obejmują bardziej skomplikowanie zagadnienia gramatyczne. Z mojego doświadczenia, nie jest to pozycja obowiązkowa nawet jeśli ktoś rzeczywiście chce osiągnąć wyższe poziomy językowe.

Tak czy siak, warto wiedzieć, że seria ta obejmuje 2 tytuły.


5. Listy częstotliwości


Listy częstotliwości, to listy tworzone przez lingwistów, które zawierają słowa według częstotliwości ich występowania. Pomagają one w znaczący sposób zoptymalizować wysiłek, jaki wkładasz w naukę. Zamiast uczyć się słownictwa na ślepo albo z kiepskich podręczników, listy te pokazują Ci z miejsca, co jest używane, a co nie.

Więcej o tym, jak inteligentnie dobierać słownictwo przy nauce języków obcych przeczytasz tutaj: "Jak dobierać słownictwo w nauce języków obcych, aby móc komunikować się jak najszybciej".

Oto polecane przeze mnie listy częstotliwości. Jest ich parę, ponieważ ich konkretny wybór zależy od poziomu startowego moich uczniów:


Szwedzki w 6 miesięcy - Nasz Plan Nauki


Po zgromadzeniu powyższych materiałów i ogarnięciu podstaw tego, jak działa ANKI, nasze następne kroki wyglądały tak:


1. Obliczenie celu dziennego nauki



Jeden z wielu kłopotów w tradycyjnym podejściu do nauki jest to, że prawie nigdy nie wiadomo, kiedy osiągnie się upragniony poziom. Najczęściej ciągniemy nasz pług i orzemy, ile się da, nie wiedząc gdzie jest koniec.

Obliczenie dziennego celu nauki, to prosty sposób na nadanie swojemu projektowi namacalnego wymiaru. Rozmiar słownictwa, to najlepszy prognostyk tego, jak dobrze będziemy mówić oraz rozumieć. Tym samym, przerobienie określonej ilości nowych słów w ANKI (oraz zrobienie powtórek) jest naszym głównym celem w ciągu dnia.


Jak obliczyć cel dzienny

W uproszczeniu, do obliczenia celu dziennego potrzebujemy tylko parę informacji:

  • Wielkość Twojego słownictwa (np. 1000)
  • Liczba słów, którą powinieneś znać, aby osiągnąć Twój wymarzony poziom (np. 4000-5000 słów dla poziomu B2)
  • Liczba słów do nauczenia: 4000
Ostatnim krokiem jest podzielenie liczby słów, których musisz się nauczyć, przez liczbę dni, w ciągu których chcesz się ich nauczyć.

Na przykład:
4 miesiące = 122 dni

4000/122 = 32,7 słów dziennie (~ 33 słowa dziennie)

To właśnie będzie Twój dzienny cel!

W przypadku Oli i Łukasza, nasz wstępny cel dzienny wynosił 22-23 słowa. To tempo, które pozwala osiągnąć poziom B2 po około 6 miesiącach.

Co ciekawe, ich początkowe tempo było jednak zdecydowanie wyższe. Oto komentarz Łukasza na ten temat:
"ostatnie miesiące mocno zepsuły statystykę. Ale w szczycie formy uczyłem się 35 nowych słów dziennie, potem tempo spadło do ok. 20, gdy już trudniej było o nowe, sensowne słówka."

Oczywiście, mówimy to tylko o słownictwie. Wiadomo, ze nie możemy w międzyczasie zaniedbać gramatyki, słuchania, czy też mówienia!


2. Nauka gramatyki funkcjonalnej


Gramatyka funkcjonalna to prosty koncept, który stosuję od wielu lat. Jest to gramatyka, która potrzebna jest do w miarę swobodnej i poprawnej komunikacji. Uwzględnia ona, zgodnie z zasadą Pareto, tylko najważniejsze zagadnienia. Celem jest, jak najszybsze osiągnięcie umiejętności komunikacyjnych, a nie posługiwanie się językiem ze 100% poprawnością. Więcej o tym koncepcie przeczytasz w tym artykule: "Niemiecki w 6 miesięcy – 1 tydzień nauki – Gramatyka funkcjonalna".

Oto gramatyka funkcjonalna języka szwedzkiego, którą przerobiliśmy w około 90 minut:
  • Zaimki osobowe (jag, du, han, honom, henne, itd.)
  • Podstawowy szyk zdania w zdaniu oznajmującym (czasownik zawsze na drugim miejscu)
  • Przeczenie czasowników (jag vet INTE)
  • Zadawanie pytań zamkniętych i otwartych
  • Czas przyszły oraz konstrukcje dotyczące przyszłości (jag ska / kommer att / tänker )
  • Czas przeszły perfekt (jag har varit)
  • Najważniejsze spójniki (och, att, eftersom, eller, men, som, itd.)
  • Czasowniki modalne (kan, måste, borde, itd.)
  • Zaimki dopełnienia (mig, dig, honom, henne, itd.) 
  • Zaimki dzierżawcze (min, din, itd.)
Powyższa gramatyka wystarczyła, abyśmy mogli spokojnie zacząć rozmawiać na trzecich zajęciach. Pierwsze dwie godziny poświęcone były sprawom organizacyjnym oraz właśnie gramatyce funkcjonalnej.

Same narzędzia i metody do nauki gramatyki umieszczone zostały w kursie Vocabulary Labs. Stąd nie musieliśmy dodatkowo tracić czasu na szczegółowe wyjaśnienie, jak przyswoić tę wiedzę.

Dwie z nich, o których pisałem już wcześniej na mojej angielskiej stronie to:

3. Nauka dźwięków szwedzkich


Język szwedzki jest zdecydowanie specyficzny jeśli chodzi o wymowę. Istnieje w nim mnóstwo dźwięków, których nie znajdziemy w języku polskim. Z racji tego, że jest to język germański, pokrywają się one jednak częściowo z językiem angielskim.

Jest dla mnie bardzo ważne, żeby już podczas dwóch pierwszy godzin zajęć, czyli równolegle z nauką gramatyki funkcjonalnej, wytłumaczyć, jak je wyprodukować. Innymi słowy, jak ustawiać usta oraz język względem podniebienie, aby wydobyć je z siebie.

Jest to niezmiernie ważne, ponieważ przytłaczająca większość z nas, słysząc nieznane nam dźwięki, stara się przyporządkować je do najbliższych dźwięków z języka ojczystego. Jak głosi hipoteza okresu krytycznego, dzieci są w stanie przyswoić perfekcyjnie dowolne dźwięki tak długo, jak mają kontakt z użytkownikami danego języka i widzą jego usta oraz twarz. Jednak już po pierwszych 30-36 miesiącach życia, ich uszy poniekąd zamykają się na nowe dźwięki, aby zmaksymalizować przyswajanie i naukę języków z ich najbliższego otoczenia.

Z powyższego wypływa, że jeśli nie zwrócimy osobie dorosłej uwagi, że w danym języku istnieję dźwięki, które nie występują w jego języku ojczystym, to będzie on na siłę upraszczać je. Zjawisko to nie jest dla mnie szczególnie ważne, jeśli chodzi o szlifowanie wymowy - bardziej chodzi mi o rozumienie ze słuchu. Znając te dziwne dźwięki ze szwedzkiego oraz zasady ich redukcji w zdaniach można znacznie przyspieszyć nasze zrozumienie mowy.


4. Rozmowy


Język obcy 6 miesięcy od zera do poziomu B2

Photo by Jason Leung on Unsplash


Od trzeciej godziny zajęć rozpoczęliśmy pierwsze rozmowy. Było to możliwe, ponieważ samodzielna nauka słownictwa przez Łukasza i Olę zaczęła się wcześniej, bodajże 2-3 tygodnie przed naszym pierwszymi zajęciami. Było to możliwe właśnie z powodu przerabiania kursu Vocabulary Labs przed przystąpieniem do lekcji.

Tym samym, w pierwsze praktyczne zajęcia startowali oni już ze słownictwem na poziomie ponad 1200 słów.

Jest to stadium, które umożliwia już pierwsze wypowiedzi.

Pierwsze rozmowy były oczywiście dość toporne, ponieważ Ola i Łukasz musieli przyzwyczaić się do formułowania wypowiedzi w tym języku, ale trzeba przyznać, że bardzo szybko się rozkręcili.

Tematy do rozmów luźno bazowały na listach ze strony http://iteslj.org/questions/ . 

Jeśli ciekawi Cię przybliżona kolejność ich przerabiania, to polecam przeczytać misję, którą odbyłem z Dawidem Straszakiem ucząc go niemieckiego od zera do poziomu B1 przy około 2 godzinach dziennie.



Z racji tego, że nasze zajęcia odbywały się tylko raz w tygodniu, to starali się regularnie ze sobą wzajemnie rozmawiać lub samemu ze sobą, aby dalej ćwiczyć płynność wypowiedzi.


5. Pozostała gramatyka


Gramatyka funkcjonalna jest niesamowicie przydatna i nie kosztuje zbyt dużo wysiłku, aby ją przyswoić. Nie znaczy to jednak, że na niej kończy się świat. Nasze zajęcia konwersacyjne były regularnie przerywane, aby nauczyć się nowych zagadnień gramatycznych. Ich nauka nie odbywała się według żadnego specjalnego klucza. Ilekroć ja użyłem konstrukcji, której Ola I Łukasz nie znali, po prostu ją przerabialiśmy. To samo działo się, kiedy oni chcieli użyć struktury, której nie znali.


Słowotwórstwo przede wszystkim!

Obowiązkową częścią było również przerabianie jednego zagadnienia ze słowotwórstwa, co lekcję. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego są one traktowane tak po macoszemu w podręcznikach, czy zwykłych zajęciach językowych. Wystarczy przecież garść zasad, których każdy może nauczyć się raz-dwa, aby zacząć tworzyć setki nowych słów, bazując na słownictwie, które obecnie mamy.

Więcej na ten temat przeczytasz w artykule: "Jak uczyć się słowotwórstwa, aby znacząco rozbudować słownictwo".

W momencie, w którym przerobiliśmy wszystkie najważniejsze konstrukcje gramatyczne, reszta z nich, która potrzebna była do przejścia weryfikacji na poziomie C1 zadawana była, jako zadanie domowe. W owym czasie Ola i Łukasz mieli już bardzo dobrze opanowane metody nauki gramatyki opisane w kursie. Nie stanowiło, to więc żadnego problemu.


5. Wycieczka do Szwecji


Warto również wspomnieć, że Ola i Łukasz, to jeźdźcy hard-coru. Po około 4 miesiącach nauki stwierdzili, że jadą do Szwecji poćwiczyć gadanie. Skorzystali ze strony WorkAway. Strona ta łączy osoby, które chcą pomieszkać w danym kraju z gospodarzami, którzy oferują im nocleg oraz czasami kieszonkowe w zamian za pomoc. Przyjmuje ona różne formy. Czasami jest to pomoc przy gospodarstwie, innym razem przy remoncie. Zdarza się również, że jedyne czego potrzebuje gospodarz, to odrobiny towarzystwa i rozmowy.

Jako że Ola i Łukasz dysponowali wolnym czasem, to szybko znaleźli gospodarstwo na jakimś urokliwym zadupiu, spakowali manatki i pojechali. W sumie, jeśli pamięć mnie nie myli, posiedzieli tam około 3-4 tygodnie. Muszę przyznać, że wszyscy byliśmy pod olbrzymim wrażeniem. Ja, ponieważ ciężko było mi uwierzyć, że po zaledwie paru miesiącach nauki, można mieć "cojones" wielkości dyni i odważyć się pojechać do danego kraju, aby sobie pogadać.

Oni byli z kolei w szoku, ponieważ przez pierwszych parę miesięcy gadali tylko i wyłącznie ze mną, licząc oczywiście rozmów między sobą oraz monologów. Mieli więc wątpliwości, czy te ćwiczenia przekują się na zdolność rzeczywistej komunikacji.

Rozwiały się one oczywiście już podczas pierwszych rozmów. Mimo że Ola i Łukasz musieli przyzwyczaić się do akcentu swoich gospodarzy i czasami ratowali się angielskim, to okazało się, że komunikacja była, jak najbardziej możliwa. Te małe sukcesy zapewniły im olbrzymią dawkę motywacji do dalszej pracy.


6. Nauka pasywna


Nauka pasywna, a więc słuchanie oraz czytanie jest bardzo słabo zrozumianym narzędziem w nauce języków obcych. Typowe podejście w większości szkół językowych oraz naszym kochanym systemie edukacji to wdrażanie jej, jak najwcześniej.

Większość początkujących spędza więc na niej niezdrową ilość czasu. Jest to olbrzymi błąd. Nauka pasywna ma, jak najbardziej sens, ale dopiero, gdy Twoje słownictwo będzie wystarczająco duże. 

Według badań, znajomość 3000 słów umożliwia zrozumienie około 95% typowych tekstów oraz rozmów (Hazenberg and Hulstijn, 1996). Nie mówimy tu wypowiedziach, które są nadmiernie specjalistyczne lub slangowe, lecz o neutralnym języku.

3000 słów, to tzw. minimalny próg nauki kontekstowej.


Dopiero na tym poziomie znajomości słownictwa jesteśmy w stanie przyswajać nowe słownictwo oraz wiedzę z kontekstu.

Optymalnym progiem nauki kontekstowej jest natomiast poziom 5000 słów.

Słownictwo to umożliwia zrozumienie neutralnych tekstów na poziomie 98%. Gwarantuje ono również dokładne odgadywanie kontekstowe (Coady i in., 1993; Hirsh i Nation, 1992; Laufer, 1997). Dopiero wtedy obciążenie kognitywne podczas odbioru informacji jest na tyle małe, że możliwe jest przyswajanie informacji z odbieranych treści.


Język szwedzki - kiedy zacząć się osłuchiwać

Tym samym, zawsze sugeruję moim uczniom rozpoczęcie słuchania dopiero przy znajomości min. 2000 słów. Warto zwrócić uwagę na słowo "rekomenduję". Patrząc na zimne, naukowe fakty, dopiero przy poziomie 3000 słów, możemy uczyć się z kontekstu z jako taką efektywnością. Natomiast już na poziomie 2000 słów, rozumiemy wystarczająco dużo, żeby móc osłuchiwać się z danym językiem. Właśnie przy takim poziomie słownictwa, Ola i Łukasz rozpoczęli oficjalnie osłuchiwanie się z językiem szwedzkim według strategii nakreślone w tym oto artykule: Najlepsza strategia słuchania języków na poziomach A1-B1

Jednocześnie warto wspomnieć, że każdego z uczniów informuję, że nie trzeba się z żelazną dyscypliną trzymać tej rekomendacji. Powód jest prosty. Nie zawsze zimna, wyrachowana efektywność jest najlepszym rozwiązaniem. Musimy tu również wziąć pod uwagę kwestie charakterologiczne. Niektórzy lubią zacząć osłuchiwanie się z językiem dużo wcześniej. Sprawia im to radość i mocno motywuje. Nie zamierzam stawać temu nigdy na przeszkodzie. Zawsze natomiast chcę, żeby taka osoba rozumiała, że z punktu widzenia efektywności, czynność ta jest wtedy dość bezużyteczna. Jeśli natomiast staje się ona dla kogoś źródłem motywacji, to i tak warto trochę tego czasu "zmarnować".

Dla wielu osób powyższy sposób osłuchiwania się jest co najmniej dziwny. Dla mnie już dawno temu stał się on normą, ponieważ rezultaty mówią same za siebie. Ola i Łukasz osiągnęli poziom 2000 słów po około 8-9 tygodniach. Od tego momentu, wystarczyło im niewiele ponad 8 tygodni, żeby ich zdolność rozumienia skoczył do poziomu > 80% i tym samym umożliwiła komunikację już na miejscu w Szwecji.


Język szwedzki - kiedy zacząć czytać

O ile osłuchanie się z językiem jest warunkiem koniecznym do komunikacji, to umiejętność czytania już nią nie jest. Przez większą część naszego istnienia na tej planecie radziliśmy sobie bez systemów piśmiennictwa. Możemy więc śmiało założyć, że do osiągnięcia poziomu płynnej komunikacji, czytanie nie jest nam potrzebne.


Ola i Łukasz rozpoczęli czytanie dopiero po osiągnięciu pułapu 3000-3500 słów. Nawet jeśli tak jak oni, dysponujesz większą ilością czasu, to i tak, aby uczyć się efektywnie, musisz priorytetyzować pewne rzeczy. W naszym przypadku czytanie było na szarym końcu listy priorytetów. Wiadomo było, że trzeba będzie je odhaczyć, ale staraliśmy się odwlec ten moment, jak tylko się dało. W momencie, w którym wdrożyliśmy tę czynność do naszego planu nauki, czytali oni przeciętnie 3-5 artykułów na tydzień. Co mało szokujące, bardzo szybko zauważyli, że przy ich poziomie słownictwa, czytanie nie stanowiło zbyt dużego wyzwania.


Najlepsze materiały do słuchania szwedzkiego dla początkujących

Osłuchując się ze szwedzkim korzystaliśmy z powyższych stron. Osobiście najbardziej polecam "Radio Pa* Lätt Svenska". Nagraniom towarzyszą krótkie teksty, które można najpierw przeczytać i przetłumaczyć, aby znacznie zwiększyć swój poziom rozumienia  już po pierwszym przesłuchaniu. Same materiały są produkowane w bardzo ciekawy sposób.

Przez większość czasu słyszmy prowadzących, którzy mówią powoli i wyraźnie. Jednocześnie, ich monologi są przerywanie wypowiedziami osób, z którymi przeprowadzane są wywiady. Osoby te mówią z kolei naturalnym językiem. Ich wypowiedzi są często szybkie i towarzyszy im hałas ulicy lub inne dźwięki dochodzące z otoczenia. W ciekawy sposób pokazuje to, jaka jest różnica między "Lätt Svenska" (tj. łatwym szwedzkim) a naturalnymi wypowiedziami.

Poza tym lubię tę stronę również z powodów nostalgicznych. Sam lata temu właśnie przy jej pomocy osłuchiwałem się ze szwedzkim.


Szwedzki od zera do B2 w 6 miesięcy i C1 w rok - garść statystyk i faktów



1. Liczba zajęć


Nasze jednogodzinne zajęcia odbywały się raz w tygodniu przez (prawie) równy rok. Nie zabrakło oczywiście odwołań z różnych powodów. Moja "teczka" ucznia podpowiada, że od października 2019 roku do połowy września 2020 odbyliśmy 33 zajęcia.

Całkowita liczba zajęć lekcyjnych: 33 godziny


2. Znajomość innych języków obcych


Ich językową linią bazową był bardzo dobry poziom angielskiego, który można by określić poziomem B2 w przypadku Oli i minimum C1 w przypadku Łukasza.

Poziom angielskiego Oli: B2
Poziom angielskiego Łukasza: min. C1

Przypominam, że są to bardzo ważne informacje, ponieważ Twoja pamięć długotrwała moduluje pojemność Twojej pamięci krótkotrwałej. Im więcej języków obcych zna dana osoba, tym szybciej można nauczyć się kolejnych.


3. Tempo nauki słów


Przez pierwszych 8 miesięcy wynosiło ono 30-35 nowych słów dziennie.

Przez kolejne 4 miesiące nie przekraczało ono 20 słów dziennie, oscylując najczęściej w okolicy 15.



Oficjalne wyniki Oli i Łukasza


Wyniki Łukasza:

Język szwedzki - wyniki Łukasz


Wyniki Oli:

Język szwedzki - wyniki Ola


Aby nie zajmować zbyt dużo miejsca przekleiłem tylko połowę oficjalnej oceny. Widać, że w życiu im będzie cudnie, bo nawet językowo się uzupełniają! Łukasz na zajęciach wykazywał się większą płynnością językową niż Ola i znalazło to swoje odbicie w ocenie jego kompetencji komunikacyjnych. Został on sklasyfikowany na poziomie C1. W dalszej, niewidocznej części, wypadł ciut gorzej jeśli chodzi o rozumienie. tam został sklasyfikowany na poziomie B2/C1. 

Umiejętność wypowiadania się Oli została z kolei sklasyfikowana na poziomie B2, ale jej umiejętność rozumienia na poziomie C1. Suma summarum, oboje zostali sklasyfikowani, jako C1 i od tego poziomu kontynuują naukę w Szwecji.

Myślę, że jest to fajny przykład tego, co można osiągnąć, optymalizując swój wysiłek poprzez odpowiednie systemy pamięciowe. Oto komentarz Łukasza na ten temat:

"Angielskiego uczyłem się 9 lat na korkach i 14 lat w szkołach i na studiach, oprócz tego używany jest on bardzo powszechnie. Znam go na poziomie C1/C2, tak myślę. Szwedzkiego uczyłem się intensywnie od października do lipca, potem gdy dostaliśmy już robotę to było w zasadzie „podtrzymywanie formy” w porównaniu do poprzednich miesięcy. Moja znajomość szwedzkiego została oceniona przez nauczyciela szwedzkiego tu na miejscu w Szwecji na C1. Myślę, że to dobry przykład, jakie tempo można osiągnąć, stosując ww. metodykę. Wartym zaznaczenia jest moje wrodzone lenistwo, łatwość utrzymania uwagi porównywalna do łatwości utrzymania erekcji 80 latka po 4 zawałach i to, ze z systematycznością zawsze było mi nie po drodze. Myślę, ze gdyby mieć ogarnięte te cechy to można osiągnąć dużo lepsze wyniki."


Co ważniejsze wnioski wyciągnięte z naszej wspólnej nauki j. szwedzkiego


Poniżej przedstawiam, co ciekawsze wnioski wyciągnięte przez Olę i Łukasza ze wspólnej nauki.


Obserwacje Oli ze wspólnej nauki


  1. 1
    jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że największe znaczenie ma praca własna i zupełnie realna jest przy (mając of course wiedzę z kursu) samodzielna nauka języka do wysokiego poziomu
  2. 2
    bardzo pomogło mi uzmysłowienie sobie, że nauka języka jest w jakiś sposób mierzalna, mam na myśli ilość znanych słów-> poziom języka a co za tym idzie, możliwość zaplanowania sobie, ile nowych słów dziennie muszę przyswoić, żeby dojść do określonego poziomu w określonym czasie
  3. 3
    zrozumiałam jak ważna jest realna chęć zamiar zapamiętania danego słowa i nijak się to ma do bezmyślnego powtarzania słówek

Dla mnie cały kurs był przełomowym odkryciem, cały koncept uczenia się zebrany w bardzo przystępną platformę do nauki. Śmiało mogę powiedzieć, ze gdyby wiedza z tego kursu była obowiązkowym przedmiotem na 1 semestrze dowolnych studiów to Polska stałaby się potęgą intelektualna i liderem wśród najszczęśliwszych krajów świata.


Obserwacje Łukasza ze wspólnej nauki


Na pewno ANKI wymusiły na mnie jakakolwiek systematyczność, za co im bardzo dziękuje. Oprócz tego w zasadzie wszystko kręciło się wokół ANKI i wpisywania/przeglądania/nauki fiszek. Warto wspomnieć o tym, ze serio należy się przyłożyć do porządnego tworzenia fiszek tzn. nie za krótkie nie za długie i dobrze „haczące” w mózg, dla każdego to będzie cos indywidualnego, ale moje spostrzeżenia są takie, ze najlepiej mi wchodziły debilne, absurdalne skojarzenia.

Kurs w zasadzie sprawił, że nic już nie wydaje się skomplikowane. Znając metodykę nauki można nauczyć się czegokolwiek, ograniczeniem jest nasza wyobraźnia i energia. Gdy osiągnę C2 w szwedzkim planuje wziąć się za kolejny język, a potem jeszcze z 2 inne, tak żeby osiągnąć w nich poziomy B1+. Zawsze chciałem znać kilka języków, ale przed tym kursem wydawało mi się to niesamowicie skomplikowane, żeby najpierw nabyć tę wiedzę, a potem ja utrzymać. Teraz sky is the limit ?

Ktokolwiek by nie pytał „jak ogarnąłeś szwedzki w niecały rok na tyle, żeby dostać robotę” odpowiadam „wiesz, bo jest taki Bartek i on ma taki kurs….” 😀

Inne case studies dotyczące szybkiej nauki języków obcych



Jeśli lubisz poczytać sobie o szybkiej nauce, to polecam Ci inne case studies, które opublikowałem do tej pory na mojej polskiej i angielskiej stronie.

Polecam zajrzeć również do zakładki "opinie o kursie" na angielskiej stronie Vocabulary Labs. Można tam znaleźć mnóstwo podobnych historii.


Szwedzki w 6 miesięcy od zera do poziomu B2 i C1 w rok - podsumowanie


Moją wielką nadzieją jest, że to kolejne studium przypadku przyczyni się do normalizacji szybkiej nauki. I to takiej nauki, która nie ulatuje z głowy po paru tygodniach. Szybkie przyswajanie wiedzy jest nie tylko w pełni możliwe, ale samo w sobie powinno stanowić standard, do którego wszyscy będziemy dążyć. To tempo proponowane przez większość szkół językowych, gdzie na osiągnięcie poziomu C1 potrzeba 4-6 lat jest nienormalne.

Pamiętajmy jednocześnie, że szybka nauka wymaga wysiłku. Nie wierzmy nonsensownym twierdzeniom, ktokolwiek by je głosił, że można się uczyć i szybko i bez dużych nakładów energii. To tak, jak głosi stare, pokerowe powiedzonko - jeśli nie wiesz kto przy stoliku jest frajerem, to jesteś nim Ty. Efektem jest wyrzucenie pieniędzy w błoto, strata czasu i ostatecznie utrata motywacji do nauki.

Magią uczenia się zgodnie z zasadami funkcjonowania naszej pamięci jest to, że korzyści płynące z naszego wysiłku są wielokrotnie spotęgowane. Do jakich efektów to prowadzi, widać na przykładzie Oli i Łukasza.

Jeśli potrzebujesz wsparcia w nauce szwedzkiego, czy jakiegokolwiek języka obcego, to polecam mój kurs Vocabulary Labs. Jeśli natomiast chcesz zmierzyć się ze swoim celem samodzielnie, mam nadzieję, że to case study będzie stanowiło dla Ciebie zarówno źródło inspiracji, jak i plan nauki.

Czy masz pytania dotyczące jakiegoś aspektu naszej wspólnej misji? Daj znać w komentarzach! Możesz również skierować je do Oli oraz Łukasza. Może uda się ich podstępem zwabić do poniższej sekcji! ?


SKOŃCZYŁEŚ (-AŚ) CZYTAĆ? CZAS NA NAUKĘ!


Czytanie artykułów online to świetny sposób na poszerzenie wiedzy. Smutne jest jednak to, że po zaledwie 1 dniu od ich przeczytania zapominamy większość napotkanych informacji.

Moją misją jest zmienić ten stan rzeczy. Stworzyłem 16 fiszek, aby ułatwić Ci przyswojenie informacji z tego artykułu. Wystarczy pobrać program ANKI i voila — możesz zacząć naukę!


  • Łukasz pisze:

    Jaki słownik kieszonkowy polecałbyś do języka angielskiego?

  • bj pisze:

    Super historia – jestem pod dużym wrażeniem! Wielkie gratulacje dla Oli i Łukasza. Ogromny podziw po pierwsze za pomysł na swoją językową i podróżniczą drogę, a po drugie za mistrzowską realizację! Dzięki, że chcieliście się podzielić swoją historią, bo stanowi kolejny świetny przykład, która pomaga przełamać przekonanie, że nauka języka musi zająć minimum 10 000 lat!

    Jak już tak gratuluję, to oczywiście nie mogę pominąć osoby „architekta” – Bartek, takich architektów ten kraj potrzebuje! 😉

    I przyznam, że historia jest na tyle wciągająca, że bardzo chętnie bym poczytała więcej np. o tym jak Ola i Łukasz radzili sobie w ciągu tego roku nauki z presją, jaką na pewno wywołuje tak ambitny cel. Czy np. mieli momenty zwątpienia pt. „rzucamy to wszystko i jedziemy w Bieszczady (zamiast do Szwecji)”, bo wyobrażam sobie, że presja dobrego opanowania języka w tak krótkim czasie i fakt, że zostanie on wkrótce naprawdę zweryfikowany przez przyszłego pracodawcę, może wywoływać wizje mroczniejsze niż w skandynawskich kryminałach (chyba, że tylko na mnie by to tak działało;)

    Jeszcze raz gratuluję!

    • Dziękuję pięknie w imieniu swoim i Oli i Łukasza! ? Super pomysł z tym komentarzem a propos zmagań. Cięższe momenty oczywiście były, ale nie mi o nich opowiadać, bo dla mnie to zawsze takie mgliste wspomnienie.
      Poproszę Olę i Łukasza o komentarz w tej sprawie. Może wrzucą tu jakieś ciekawe historie a propos takich momentów! ?

      Dziękuję za komentarz!

  • Dungeon Keeper pisze:

    Uwielbiam takie historie, bo rozwiewają wątpliwości, że gdy się chce i wie jak to można wiele.
    Masz może jakieś fajne przypadki osób, które sięgneły po Twój kurs Expert Incubator i nauczyły się czegoś fajnego?Albo może jakaś romantyczna historia o kimś kto nauczył się czegoś od zera i teraz kosi taki hajs,że używa banknotów do wycierania nosa zamiast chusteczek?

    • Jeszcze sie znajdzie troche takich case studies, ktorych nie mialem jeszcze czasu opublikowac. Chociaz powstaje pytanie, kiedy opisywanie w sumie identycznego procesu stanie sie nudne ?

      Z EI jest mnostwo historii, o ktorych wspominam na samej stronei sprzedazowej. Z takich, o ktorych nie pisalem, to uczestnik angielskiej edycji EI zdobyl piate miejsce w Mistrzostwach Szachowych w Wielkiej Brytanii. Najsmieszniejsze jest to, ze pokonal mnostwo zawodowych graczy, bedac zupelnym amatorem i cwiczac przez pare miesiecy, uzywaj technik z kursu. Jego gra z pol-finaly zostala nawet ogloszona najlepsza gra turnieju. O tym bedzie osobny artykul, wiec nie bede sie wiecej rozpisywac 🙂

  • Rafał pisze:

    Ciekawy artykuł, zresztą jak większość, nie bez powodu jestem subskrybentem. Czy mógłbyś polecić jakieś listy częstotliwości dla języka fińskiego?

  • >