Dlaczego wiedza jest ważniejsza niż iloraz inteligencji (IQ)

By Bartek Czekała | Nauka i przyswajanie wiedzy

Dlaczego wiedza jest ważniejsza niż iloraz inteligencji (IQ)

Wielkość ilorazu inteligencji, czyli słynne IQ, jest jedną z najbardziej fetyszyzowanych miar naszych czasów, które rzekomo określają naszą wartość intelektualną. Półki w księgarniach wręcz uginają się od tomów, sugerujących, że dzięki nim każdy może stać się kolejnym Rainmanem.

Czy jest to prawda? Czy iloraz inteligencji jest rzeczywiście aż tak istotny w odniesieniu do zdobywania wiedzy? Absolutnie nie. W rzeczywistości ich wynik nie ma najczęściej dużego znaczenia. Wyjaśnijmy  sobie po kolei dlaczego.


Kim jest geniusz?


Zanim przejdziemy do dania głównego, warto pochylić się na chwilę nad pojęciem geniusza. W większości słowników hasło to zawiera wiele definicji. Niektóre podają, że na miano to zasługują osoby o IQ > 140.

Wikipedia z kolei podaje, że jest to

"termin mogący oznaczać niezwykłe, niezrozumiałe dla innych i wydające się nadludzkimi zdolności oraz osobę takimi zdolnościami obdarzoną" lub "ponadprzeciętne zdolności w jakiejś dziedzinie - ma się wtedy na myśli wszelkie wybitne osiągnięcia w nauce i sztuce, niekoniecznie jednorazowe i przełomowe. W filozofii nauki i psychologii osoba posiadająca bardzo wysoki poziom ogólnych zdolności poznawczych, zdolna do tworzenia oryginalnych koncepcji naukowych, nowych form organizacji społecznej, nowych dzieł artystycznych, rewolucyjnych wynalazków technicznych itp."

Jak widać nie istnieje więc jedna definicja tego znaczenia. Jedyną cechą wspólną jest poziom umiejętności lub osiągnięć, który jest nieosiągalny dla ogółu społeczeństwa oraz to, że geniusz może przejawiać się w jednej lub wielu dziedzinach.


Krótka historia testów IQ


Testy IQ towarzyszą większości z nas odkąd tylko możemy sięgnąć pamięcią. w Rzeczywistości ich historia jest stosunkowo krótka. Wczesne wersje takich testów pojawiły się w 1905 roku we Francji za sprawą Alfreda Bineta i Theodore'a Simona.

Jeśli jednak myślisz, że powstały one po to, aby mierzyć i wyznaczać krańce naszego geniuszu, to niestety się mylisz. Pierwotnym zamiarem tych testów było wyselekcjonowanie dzieci, które odstawały rozwojowo od swoich rówieśników. W ten sposób można było zapewnić im odpowiednią opiekę i ścieżkę nauczania.

Dopiero gdy ośrodek badawczy został przeniesiony z Sorbony w Paryżu na Uniwersytet Stanforda w Północnej Kalifornii, pierwotny zamysł uległ zmianie. Pracujący tam profesor Lewis M. Terman zlecił przetłumaczenie testów z francuskiego na angielski, a następnie ich standaryzację, aby stworzyć coś, co stało się znane jako Skala Inteligencji Stanforda-Bineta. Stało się to w 1916 roku.

Idąc za ciosem, Terman wpadł na genialny pomysł, aby przebadać dużo większą próbkę statystyczną dzieci, które uzyskały wyniki z górnego końca skali. Następnie stwierdził, że warto śledzić poczynania tych dzieci od wczesnego dzieciństwa aż po dorosłość.

Rozpoczął on szeroko zakrojone testy, aby ostatecznie wyłuskać 1528 chłopców i dziewczynek, którzy stanowili swoistą śmietankę intelektualną na tle rówieśników. Ich średnia wieku wynosiła 11 lat.

Jak błyskotliwi byli Ci młodzi ludzie? Bardzo. Choć i to wydaje się niedopowiedzeniem, biorąc pod uwagę ich wyniki. Przeciętne IQ w tej grupie wynosiło 151, przy czym 77 osób otrzymało wynik między 177 a 200. Warto przy tym pamiętać, że przeciętny iloraz inteligencji w społeczeństwie wynosi 100.

Dzieci te były poddawane dziesiątkom testów, aż do osiągnięcia wieku średniego. Efektem tych badań było dzieło o nazwie "Genetic Studies of Genius" (Genetyczne badania geniuszu), które obejmowało 5 tomów wydanych w latach 1925-1959.


Czy genialne dzieci stają się wirtuozami swoich dziedzin?


Dlaczego wiedza jest ważniejsza niż iloraz inteligencji (IQ)


Mimo że intuicja podpowiada, że tak genialne dzieci musiały błyszczeć również, jako dorośli, to niestety zawodzi. Owszem, niektórzy z nich zostali reprezentantami szanowanych zawodów takich jak lekarze, prawnicy, inżynierowie oraz profesorowie, ale nigdy nie zabłysnęli swoją ponadprzeciętnością poza moim zdaniem, jednym wyjątkiem. Dwójka z tych dzieci została profesorami na Stanfordzie i w pewnym momencie zaczęła prowadzić badania nad tą samą grupą osób. Mowa tu o Robert R. Sears i Lee Cronbach. Właśnie ten drugi osobnik wniósł niebagatelny wkład w rozwój psychologii, ale i statystyki w 20 wieku.

Lee Cronbach był jednak wyjątkiem. Wielu uczestnikom badania, którzy byli ochrzczeni mianem "Termites" nie udało ukończyć się szkoły wyższej. Wybierali oni również zawody, które nie wymagały specjalnych kwalifikacji. Mowa tu przede wszystkim o mężczyznach, ponieważ nie możemy zapominać, że możliwości zawodowe kobiet z tej grupy były mocno ograniczone przez realia, w których żyły.

Najgorszą szpilą, która w impetem rozszarpała tę idylliczną wizję była dwójka "nieudaczników", którzy nie byli wystarczająco inteligentni, aby zakwalifikować się do grupy badawczej. Pierwszy z nich, Luis Walter (Luie) Alvarez, Zrobił on doktorat na University of Chicago w wieku 25 lat. Już jako student zaczął przyczyniać się mocno do rozwoju ówczesnej fizyki. Ostatecznie zdobył on Nagrodę Nobla w tej dziedzinie i został okrzyknięty jednym z najbardziej błyskotliwych i produktywnych fizyków eksperymentalnych XX wieku.

Drugi z nich, William (Bill) Shockley również zdobył Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki w 1956 roku za swój wkład w rozwój półprzewodników.


Czy wysokie IQ jest warunkiem koniecznym do zostania geniuszem?


Richard Feynman, jeden z moich bohaterów naukowych,  wygłosił fantastyczne przemówienie w 1965 roku, a więc w roku, w którym zdobył Nobla, w swojej byłej szkole średniej w Nowym Jorku. Powiedział uczniom, że gdy około 1930 roku podszedł do testu IQ w szkole, uzyskał 125 punktów, nieco poniżej poziomu około 130, który powszechnie uważany jest za próg „uzdolnienia”.

Dwója fizyków, o których już wcześnie wspomniałem, a więc William Shockley oraz Luis Alvarez, również nie zbliżyli się znacząco do progu 135 punktów. Mimo że jako średnie IQ noblisty podaje się liczbę 145, to historia zna sporo przypadków zdobywców tej nagrody, którzy nie odznaczali się ponadprzeciętnymi wynikami na testach inteligencji.

Zgodnie z kryterium falsyfikowalności, o którym pisałem saerzej w tym artykule: "Krytyczne myślenie oraz kryterium falsyfikowalności – szukanie dziury w całym, jako fundament budowania ekspertyzy", oczywistą odpowiedzią wydaje się więc "Nie, wysokie IQ nie jest warunkiem koniecznym zostania geniuszem". Dyskusji nie podlega natomiast fakt, że większość noblistów była lub jest osobami o ponadprzeciętnej inteligencji.

Dopóki nie odpowiemy jednak na pytanie, co jest powodem tych wysokich wyników, sama ta informacja nie powie nam prawie nic.


Edukacja - główna zmienna odpowiedzialna za wysokie IQ


Nasza inteligencja jest kształtowana przez ważnych czynników. Jej programowanie zaczyna się od wyboru rodziców i genów, jakimi zostajemy obdarzeni, poprzez jakość odżywania matki w życiu płodowym oraz otoczenie, w którym się wychowujemy. Dalej jest ona kształtowana przez naszą dietę, aktywność fizyczną oraz zainteresowania, którym się oddajemy. Wszystkie te zmienne i zależności między nimi są niezmiernie ciekawe i zasługują one na osobny artykuł. Za najważniejszy czynnik należy jednak uznać edukację.

W fantastycznej meta-analizie z 2018 roku o nazwie "How Much Does Education Improve Intelligence?" (Jak bardzo edukacja poprawia inteligencję?) przeanalizowano ponad 600 000 uczestników, aby określić wpływ edukacji na poziomy IQ. Naukowcy odkryli, że na każdy dodatkowy rok formalnej edukacji uczestnicy doświadczali wzrostu o jeden do pięciu punktów IQ. Słowa są ułomne, więc ciężko przy ich pomocy wyrazić, jak olbrzymi wpływ ma wykształcenie na poziom IQ. Zjawisko to będzie szczególnie widoczne, jeśli sparujemy je z cechami charakteru takimi jak wysoka skrupulatność lub wręcz obsesyjność, którymi wyróżniają się często zdobywcy Nagrody Nobla.

Zwróćmy również uwagę, że nie mówimy tu o przeciętnym studenciaku, który przebimbał 5 lat studiów. Są to ludzie, którzy często kończyli nawet 2 kierunki, następnie robili doktorat, zdobywali tytuł profesora, itd. Ich całkowita liczba lat edukacji to często dekady. Przeciętny wiek laureata tej nagrody to 58 lat. Pamiętajmy również, że najczęściej są oni poddawani testom inteligencji nie za młodu, lecz dopiero, gdy zdobędą rozgłos, a więc w momencie, w którym mają już parę krzyżyków na karku.



Dlaczego Twoja wiedza jest ważniejsza niż Twoje IQ


Wiesz już, jak duży wpływ ma edukacja na iloraz inteligencji. Teraz odpowiemy sobie, jaki mechanizm wyjaśnia tę korelację.

"Większość istotnych teorii uczenia się nie uwzględnia tego, że baza wiedzy uczniów (czyli ich skumulowana wiedza) są najważniejszym czynnikiem moderującym wpływającym na naszą zdolność do zdobywania informacji (np. Chi, De Leeuw, Chiu i LaVancher, 1994; Graesser, Singer i Trabasso, 1994)."

Powyższy ustęp jest jedną z najważniejszych i praktycznych informacji, jakie można przyswoić sobie z nauki o pamięci. Pewnie, że zdarzają się geniusze, którzy dysponują ponadprzeciętną pamięcią krótkotrwałą. Mówimy tu jednak o wyjątkach. Większość z nas, włączając w to mnie, to zupełne przeciętniaki, jeśli chodzi o jej naturalną pojemność.  Nie oznacza to jednak, że ta przeciętność jest jakimkolwiek znaczącym ograniczeniem. Powód jest prosty:

"Pojemność pamięci krótkotrwałej nie jest stała. Zmienia się ona w zależności od wielu zmiennych, z których najważniejszą jest wiedza, którą do tej pory zgromadziliśmy w pamięci długotrwałej (tzw. background knowledge).

Gorąco polecam przeczytać więcej o pamięci krótkotrwałej, aby lepiej zrozumieć to zagadnienie:


Efekt kuli śnieżnej w nauce



Z powyższego paragrafu wypływa bardzo ważna informacja - pojemność naszej pamięci krótkotrwałej jest modulowana, a więc rozszerzana, dzięki wiedzy, którą zgromadziliśmy do tej pory. Tyczy się to szczególnie dziedziny albo dziedzin, w których się specjalizujemy.

Gdy pierwszy raz napotykamy dany problem, zrozumienie i zinternalizowanie go może być bardzo ciężkie. Przy zetknięciu z podobnymi problemami w przyszłości poradzimy sobie z nimi wielokrotnie szybciej. Osobom postronnym, które nie dysponują odpowiednią ilością zgromadzonej wiedzy, może wydawać się, że osobnik, który w mig pojął istotę danego zagadnienia jest po prostu niezwykły od urodzenia.

Nie można przecież zajrzeć za kurtynę przeszłości, aby przyjrzeć się wysiłkowi, który został włożony w zdobycie tych wszystkich informacji.

Na tym właśnie polega efekt kuli śnieżnej w nauce.

Im więcej wiemy, tym łatwiej przyswajać nam nowe informacje, szczególnie jeśli są one częścią dziedziny, w której się specjalizujemy.

Przyjrzyjmy się przykładom paru zawodów i tym, jak postrzegają oni wiedzę.


Jak matematycy postrzegają problemy

Weźmy na ten przykład matematyków. Wielu z nich, poprzez ciężką pracę, zinternalizowało złożone wzorce matematyczne oraz wzory.  Problemy z tej dziedziny, które dla reszty z nas wydają się bardzo złożone, dla nich wydają się bardzo proste. Nie chodzi więc o to, że mają umysł o większej mocy, w sensie umiejętności radzenia sobie z większą złożonością. Raczej ich wcześniejsza nauka dała im lepsze zdolności do rozbijania problemów na zrozumiałe dla nich fragmenty, które są łatwiejsze do przyswojenia.


Jak szachiści postrzegają gry

Adriaan de Groot i Herbert Simon, to świetni naukowcy, którzy zgłębiali, w jaki sposób ludzie zdobywają wiedzę, skupiając się szczególnie na szachach. Odkryli, że światowej klasy szachiści postrzegają szachownicę inaczej niż początkujący. Początkujący zobaczy „tu pionek, tam wieżę” i tak dalej. Innymi słowy, widzieli oni głównie serię pojedynczych figur. Z kolei mistrzowie widzieli znacznie bardziej wymyślne wzorce: kombinacje elementów, które rozpoznawali jako całość i byli w stanie rozumować na wyższym poziomie abstrakcji.

Simon oszacował, że mistrzowie szachowi uczą się od 25 000 do 100 000 takich wzorców podczas treningu i że uczenie się tych "kawałków" było kluczem do stania się pierwszorzędnym szachistą. Tacy wymiatacze naprawdę widzą pozycje szachowe zupełnie inaczej niż początkujący.


Jak poligloci postrzegają języki


Ostatnim przykładem, który pragnę Ci przedstawić jestem ja sam. Dla wielu osób znajomość 8 języków jest czymś absolutnie abstrakcyjnym i niesamowitym wyczynem. Nie jest to oczywiście łatwa sztuka, ale nie ma też w tym pierwiastka geniuszu, którego tyle osób się doszukuje. Nawet jeśli ktoś nie ma pojęcia, jak się skutecznie uczyć i po prostu będzie uparcie próbować przyswoić język za językiem, dość szybko zauważy, że proces ten staje się coraz łatwiejszy.

Po pewnym czasie, szczególnie jeśli uczymy się języków, które są spokrewnione z tymi, które już znamy, zaczynamy zauważać tysiące wzorców, których nie będą widzieli inni. Oto seria przykładów, abyś lepiej zrozumiał, co mam na myśli.


Jak znajomość jednego języka wpływa na przyswajanie kolejnych

Moim pierwszym językiem był język angielski. Zrozumienie gramatyki angielskiej, która dość znacznie różni się od polskiej nie było łatwe. Ucząc się np. czasu przyszłego Future Simple trzeba zakodować, że czasownik posiłkowy WILL nie ma żadnej funkcji poza sygnalizacją, że odnosimy się właśnie do przyszłości.

Formułka tworzenia tego czasu wygląda więc następująco:

Podmiot + WILL + bezokolicznik -> np. I will go (ja pójdę)

Gdy zacząłem uczyć się niemieckiego, zrozumienie tego, jak budujemy czas przyszły Futur 1 zajęło tylko chwilę.

Podmiot + WERDEN (odmienione przez osoby) + bezokolicznik (na końcu zdania) -> np. Ich werde gehen (ja pójdę)

Łatwo było zauważyć, że WILL i WERDEN pełnią taką samą funkcję. Różnica taka, że WERDEN trzeba odmienić przez osoby. Ponieważ jeżyk polski obfituje w takie odmiany, nie była to kłopotliwa koncepcja.

W momencie nauki szwedzkiego okazało się, że czas przyszły konstruujemy tak:

Podmiot + SKA + bezokolicznik -> np. Jag ska gå (ja pójdę)

Zauważ, że jest to konstrukcja identyczna z angielską. Po prostu w tym przypadku WILL = SKA.

Oznacza, to, że nauczenie się przeze mnie wielu konstrukcji gramatycznych z języka szwedzkiego zajmowało niecałą minutę. Co więcej, konstrukcje te były już zaktywizowane z racji tego, że zrobiłem to już poprzez przećwiczenie analogicznych konstrukcji w innych językach.

Chcę bardzo wyraźnie zwrócić uwagę, że mówimy tu o prędkości przyswajania wiedzy, która jest nieosiągalna dla większości osób, czy też amatorów nootropików. To jest właśnie potęga gromadzenia wiedzy.


Dlaczego wiedza jest ważniejsza niż iloraz inteligencji (IQ) - Podsumowanie


Nie da się zaprzeczyć, że nobliści oraz inni wybitni przedstawiciele swoich dziedzin są niezwykle błyskotliwi. W całym chórze ochów i achów na temat takich osób zanika jeden prosty fakt. Zostanie wybitnym w danej dziedzinie jest w zasięgu większości osób. Pewnie, że potrzeba niesamowitego oddania, ciężkiej pracy, szczęśliwych zbiegów okoliczności lub nierzadko posiadania określonych cech charakteru, ale wciąż jest to wykonalne. Wiedza naprawdę jest dużo ważniejsza niż IQ.

Przestańmy wywieszać osrane wymówkami pantalony na maszcie racjonalizacji, aby uzasadnić, dlaczego jedne osoby odnoszą sukcesy w swojej dziedzinie, a drugie nie. Jest to szczególnie ważne, jeśli chodzi  o młode pokolenia. Jeśli uda im się zrozumieć potęgę nieustannej nauki oraz akumulacji wiedzy, to może nie wszystko w tym kraju będzie stracone.

Jakie są Twoje przemyślenia a propos tego, co ważniejsze - IQ czy wiedza? Daj znać w komentarzach!


SKOŃCZYŁEŚ (-AŚ) CZYTAĆ? CZAS NA NAUKĘ!


Czytanie artykułów online to świetny sposób na poszerzenie wiedzy. Smutne jest jednak to, że po zaledwie 1 dniu od ich przeczytania zapominamy większość napotkanych informacji.

Moją misją jest zmienić ten stan rzeczy. Stworzyłem 18 fiszek, aby ułatwić Ci przyswojenie informacji z tego artykułu. Wystarczy pobrać program ANKI i voila — możesz zacząć naukę!

  • Michał pisze:

    Rewelacyjny artykuł!
    Od jakiegoś czasu pochłaniam wszystkie materialny jakie wypuszczasz i jestem pod ogromnym wrażeniem.

    Planujesz kiedyś podzielić się tym jakie tworzysz talie i jakie są twoje ulubione rodzaje fiszek? Myślę, że byłoby to inspirujące 🙂

    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejne materiały.

    • Czesc Michal! Dzieki piekne za mile slowa! 🙂 Nie, nie planuje. Wiele ososb zapomina chyba albo nie wie, ze to rowniez moja praca, a nie tylko pasja.
      Takze artykuly traktuja glownie o zjawiskach, bledach, itd. ale metody zostawiam na kursy i do nich zawsze zachecam, 🙂 Pozdrawiam!

  • N. pisze:

    Jak zwykle świetny artykuł, pozdrawiam

  • N. pisze:

    Swoją drogą, miło słuchało mi się Ciebie w Dzień Dobry TVN 🙂 szkoda, że dali Ci tak mało czasu.

  • Artur pisze:

    Bardzo fajne spostrzeżenia 🙂

    Właśnie takie myślenie, że trzeba mieć predyspozycje np. językowe, by móc się nauczyć jakiegoś języka obcego jest bardzo ograniczające. Niestety większość ludzi właśnie tak myśli, a głównie dlatego, że nie wiedzą jak się skutecznie uczyć, podejmują bezowocną próbę, następuje frustracja i wtedy tłumaczenie sobie „Ach nie mam do tego zdolności”.

    Myślę, że dla dzieci u których stwierdzi się wysokie IQ też może być to szkodliwe, bo stają się bardziej leniwe „Skoro mam takie wysokie IQ, to nie muszę się starać”.

    • Dzieki. Masz racje a propos Twoich obserwacji. W sumie tzw. „growth mindset” to juz klasyka psychologii. Jak dla mnie badanie IQ u dzieci jest czesciej niz rzadziej szkodliwe, chyba ze zgodnie z pierwotnym zamiarem chcemy wyluskac dziecki, ktore maja klopoty z nauka, aby wspomoc ich w tym procesie.

      Dzieki za komentarz Artur!

  • Piotr Ratuszny pisze:

    Świetny artykuł, mam podobne spostrzeżenia.
    Jednocześnie od razu narzuca mi się myśl o tym, jak wygląda system edukacji: uczeń trafia na różnych nauczycieli, oni wystawiają mu subiektywne oceny i na tej podstawie wmawiają mu, że jest debilem albo, że jest bardzo zdolny(ewentualnie, że jest średni) – a on w to wierzy…i najczęściej jak raz uwierzy, wierzy do końca życia.

    Przecież to jest niedorzeczne, że jest rok 2021, a w szkole dalej NIE UCZĄ tego, czego uczy Bartek, czyli JAK SIĘ UCZYĆ. To powinno być na pierwszych zajęciach. (tak mam do szkoły i większości nauczycieli problem jakby ktoś pytał – większość nie ma pojęcia o tym co robi).

    Żeby nie było tak negatywnie, to całe szczęście, że jest internet i ludzie którzy mają wiedzę i chcą się nią dzielić:)

    Dzięki za wpis i Pozdrawiam!

    • Mega obswerwacja a propos subiektywizmu oceniania! Swoja droga w psychologii mamy tzw. efekt Pygmalion. Osoby, ktore traktujemy jako zdolne albo wyjatkowe najczesciej koncza z duzo lepszymi wynikami niz osoby, ktore traktujemy „normalnie”. Mnostwo eksperymentow bylo glosnych na ten temat.

      Prawda – jestem niesamowicie ciekawy, jak nauczanie np. na studiach medycznych tego, jak sie uczyc wplyneloby na pozniejsza jakosc wykonwyania zawodu. Mysle, ze bylby to niesamowicie ciekawy eksperyment.

      • Piotr Ratuszny pisze:

        Słyszałem o tym eksperymencie, gdzie losowo wybranych uczniów podzielili na dwie grupy, jednej „wmówili”, że są uzdolnieni, drugiej przeciwnie, że są słabi. Wynik był jak w samospełniającej się przepowiedni.

        „jak nauczanie np. na studiach medycznych tego, jak sie uczyc wplyneloby na pozniejsza jakosc wykonwyania zawodu.” – Może zaleci teoriami spiskowymi(które często później okazują się spiskową praktyką, a nie teoriami), ale myślę, że te sposoby nauczania które propagujesz, poza zapamiętywaniem uczą także bardzo mocno krytycznego myślenia i samodzielnego wyciągania wniosków, a to mogło by być komuś nie na rękę.

        • Eksperymentów tego typu było sporo i nie każdy był dobrej jakości, ale efekt był jednak zauważalny.

          Ja nie szedłbym w teorie spiskowe Piotrek. System edukacji jest po prostu skostniały, często łącznie z dużą częścią kadry naukowej i takie nowinki po prostu są uważane za niepotrzebne albo kaprys. Zdziwiłbyś się ilu wykładowców uniwersyteckich (poza tymi z psychologii) ma pojęcie, że w ogóle istnieje coś takiego, jak nauka o pamięci i to ile ma lat. Może przyjdzie czas, że sam jakiejś uczelni zaproponuje taki eksperyment albo vice versa 🙂

          • Aga pisze:

            Wydział Wzornictwa i Architektury na ASP w Gdańsku jest dość „postępowy” i otwarty na nowe idee. Choć sposób nauczania, w prozie życia, przedmiotów „warsztatowych” wyszedł im mało efektywny(dygresja). Badań psychologicznych co prawda raczej mało robią ale Wzornictwo jest bardzo szerokim pojęciem i nawet pod pewnymi warunkami można by podobne badanie tam zrobić. Np. dwie grupy seniorów uczące się obsługi komputera lub innego urządzenia. Jedna chwalona, druga krytykowana (będzie to wtedy u zakresie User Experience). Uczelnia współpracuje też z innymi uczelniami z Trójmiasta, no i jest to malutka uczelnia w porównaniu z innymi, więc łatwiej o zainteresowanie i „przebicie” się 😉

          • Wiecej tsakich wydzialow trzeba! A pomysl bardzo dobry na eksperyment 🙂

  • Maciej pisze:

    Jestem pewien,że ta strona znacznie zwiększyła moje IQ. Bardzo dziękuję ?

  • bj pisze:

    Również gratuluję występu w tv 🙂

    Zapamiętywanie w warunkach wysoce szkodliwych czyli tv/ludzie/kamery/hałas/czas + rano, bo zakładam, że było mocno wcześnie, to jak dla mnie ostry wyczyn!. A na Tobie jakby żadna z tych rzeczy nie robiła wrażenia 😉

    No i ciekawe spostrzeżenie wynotowałam z Twojej wypowiedzi, odnośnie korzyści jakie dają mnemotechniki w związku ze zjawiskiem jakie nazywam u siebie „zaćmieniem kortyzolowym” ;). Będę próbować!

    Jeśli chodzi o artkuł, to jak zawsze doskonała przypominajka o tym, co naprawde ważne.
    IQ zawsze wydawało mi się podejrzane. Jak okaże się, że u Ciebie z nim nie za dobrze to się czujesz jakoś naznaczony i ograniczony. Jak zostaniesz zametkowany jako ten lepszy, to potem może Cię zniechęcać wszystko, co tak super Ci nie idzie (no bo jak przecież jestem taki genialny, to powinno wejść od razu do głowy … lepiej to rzuce i ukryje gleboko zeby nikt sie nie dowiedzial).

    Jeszcze raz dzięki!

    • Dziekowac!?

      Tak bylo wczesnie rano? Robila, robila! Po prostu sie udalo? „Zacmienie kortyzolowe”! Kurde, kradne!? Absolutnie swietne okreslenie na to zjawisko. Prawda – czesto mamy do czynienia z syndromem „zdolnego dziecka”, ktore zaczyna myslec, ze w sumie jest juz „zdolne” i „mega”, wiec nie ma co sie przemeczac. Rzadko kiedy konczy sie to dobrze? Dzieki jak zawsze za komentarz i pozdrawiam!

      • Igor Matkowski pisze:

        O jakie zjasisko chodzi z Zacmieniem kortyzolowym

        • Przy nadmiernej reakcji stresowej, fuza ilosc kortyzolu powoduje ograniczenie aktywnosci osrodka w mozgu, ktory nazywa sie kora przedczolowa, co uposledza zdolnosc wydobywania informacji, szczegol nie tych, ktore nie sa jeszcze skonsolidowane, a wiec nie sa czescia pamieci dlugotrwalej.

  • norbert pisze:

    nie wie czy tam bylo o tym ale samo zdobywanie wiedzy zwięsza iq czyli tak naprawde każdy z odpowiednią pracą i czasem na tenowaniu mózgu moż zdobyć te iq na poziomie 140+

  • >