Wielkość ilorazu inteligencji, czyli słynne IQ, jest jedną z najbardziej fetyszyzowanych miar naszych czasów, które rzekomo określają naszą wartość intelektualną. Półki w księgarniach wręcz uginają się od tomów, sugerujących, że dzięki nim każdy może stać się kolejnym Rainmanem.
Czy jest to prawda? Czy iloraz inteligencji jest rzeczywiście aż tak istotny w odniesieniu do zdobywania wiedzy? Absolutnie nie. W rzeczywistości ich wynik nie ma najczęściej dużego znaczenia. Wyjaśnijmy sobie po kolei dlaczego.
Kim jest geniusz?
Zanim przejdziemy do dania głównego, warto pochylić się na chwilę nad pojęciem geniusza. W większości słowników hasło to zawiera wiele definicji. Niektóre podają, że na miano to zasługują osoby o IQ > 140.
Wikipedia z kolei podaje, że jest to
"termin mogący oznaczać niezwykłe, niezrozumiałe dla innych i wydające się nadludzkimi zdolności oraz osobę takimi zdolnościami obdarzoną" lub "ponadprzeciętne zdolności w jakiejś dziedzinie - ma się wtedy na myśli wszelkie wybitne osiągnięcia w nauce i sztuce, niekoniecznie jednorazowe i przełomowe. W filozofii nauki i psychologii osoba posiadająca bardzo wysoki poziom ogólnych zdolności poznawczych, zdolna do tworzenia oryginalnych koncepcji naukowych, nowych form organizacji społecznej, nowych dzieł artystycznych, rewolucyjnych wynalazków technicznych itp."
Jak widać nie istnieje więc jedna definicja tego znaczenia. Jedyną cechą wspólną jest poziom umiejętności lub osiągnięć, który jest nieosiągalny dla ogółu społeczeństwa oraz to, że geniusz może przejawiać się w jednej lub wielu dziedzinach.
Krótka historia testów IQ
Testy IQ towarzyszą większości z nas odkąd tylko możemy sięgnąć pamięcią. w Rzeczywistości ich historia jest stosunkowo krótka. Wczesne wersje takich testów pojawiły się w 1905 roku we Francji za sprawą Alfreda Bineta i Theodore'a Simona.
Jeśli jednak myślisz, że powstały one po to, aby mierzyć i wyznaczać krańce naszego geniuszu, to niestety się mylisz. Pierwotnym zamiarem tych testów było wyselekcjonowanie dzieci, które odstawały rozwojowo od swoich rówieśników. W ten sposób można było zapewnić im odpowiednią opiekę i ścieżkę nauczania.
Dopiero gdy ośrodek badawczy został przeniesiony z Sorbony w Paryżu na Uniwersytet Stanforda w Północnej Kalifornii, pierwotny zamysł uległ zmianie. Pracujący tam profesor Lewis M. Terman zlecił przetłumaczenie testów z francuskiego na angielski, a następnie ich standaryzację, aby stworzyć coś, co stało się znane jako Skala Inteligencji Stanforda-Bineta. Stało się to w 1916 roku.
Idąc za ciosem, Terman wpadł na genialny pomysł, aby przebadać dużo większą próbkę statystyczną dzieci, które uzyskały wyniki z górnego końca skali. Następnie stwierdził, że warto śledzić poczynania tych dzieci od wczesnego dzieciństwa aż po dorosłość.
Rozpoczął on szeroko zakrojone testy, aby ostatecznie wyłuskać 1528 chłopców i dziewczynek, którzy stanowili swoistą śmietankę intelektualną na tle rówieśników. Ich średnia wieku wynosiła 11 lat.
Jak błyskotliwi byli Ci młodzi ludzie? Bardzo. Choć i to wydaje się niedopowiedzeniem, biorąc pod uwagę ich wyniki. Przeciętne IQ w tej grupie wynosiło 151, przy czym 77 osób otrzymało wynik między 177 a 200. Warto przy tym pamiętać, że przeciętny iloraz inteligencji w społeczeństwie wynosi 100.
Dzieci te były poddawane dziesiątkom testów, aż do osiągnięcia wieku średniego. Efektem tych badań było dzieło o nazwie "Genetic Studies of Genius" (Genetyczne badania geniuszu), które obejmowało 5 tomów wydanych w latach 1925-1959.
Czy genialne dzieci stają się wirtuozami swoich dziedzin?
Photo by Catherine Hammond on Unsplash
Mimo że intuicja podpowiada, że tak genialne dzieci musiały błyszczeć również, jako dorośli, to niestety zawodzi. Owszem, niektórzy z nich zostali reprezentantami szanowanych zawodów takich jak lekarze, prawnicy, inżynierowie oraz profesorowie, ale nigdy nie zabłysnęli swoją ponadprzeciętnością poza moim zdaniem, jednym wyjątkiem. Dwójka z tych dzieci została profesorami na Stanfordzie i w pewnym momencie zaczęła prowadzić badania nad tą samą grupą osób. Mowa tu o Robert R. Sears i Lee Cronbach. Właśnie ten drugi osobnik wniósł niebagatelny wkład w rozwój psychologii, ale i statystyki w 20 wieku.
Lee Cronbach był jednak wyjątkiem. Wielu uczestnikom badania, którzy byli ochrzczeni mianem "Termites" nie udało ukończyć się szkoły wyższej. Wybierali oni również zawody, które nie wymagały specjalnych kwalifikacji. Mowa tu przede wszystkim o mężczyznach, ponieważ nie możemy zapominać, że możliwości zawodowe kobiet z tej grupy były mocno ograniczone przez realia, w których żyły.
Najgorszą szpilą, która w impetem rozszarpała tę idylliczną wizję była dwójka "nieudaczników", którzy nie byli wystarczająco inteligentni, aby zakwalifikować się do grupy badawczej. Pierwszy z nich, Luis Walter (Luie) Alvarez, Zrobił on doktorat na University of Chicago w wieku 25 lat. Już jako student zaczął przyczyniać się mocno do rozwoju ówczesnej fizyki. Ostatecznie zdobył on Nagrodę Nobla w tej dziedzinie i został okrzyknięty jednym z najbardziej błyskotliwych i produktywnych fizyków eksperymentalnych XX wieku.
Drugi z nich, William (Bill) Shockley również zdobył Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki w 1956 roku za swój wkład w rozwój półprzewodników.
Czy wysokie IQ jest warunkiem koniecznym do zostania geniuszem?
Richard Feynman, jeden z moich bohaterów naukowych, wygłosił fantastyczne przemówienie w 1965 roku, a więc w roku, w którym zdobył Nobla, w swojej byłej szkole średniej w Nowym Jorku. Powiedział uczniom, że gdy około 1930 roku podszedł do testu IQ w szkole, uzyskał 125 punktów, nieco poniżej poziomu około 130, który powszechnie uważany jest za próg „uzdolnienia”.
Dwója fizyków, o których już wcześnie wspomniałem, a więc William Shockley oraz Luis Alvarez, również nie zbliżyli się znacząco do progu 135 punktów. Mimo że jako średnie IQ noblisty podaje się liczbę 145, to historia zna sporo przypadków zdobywców tej nagrody, którzy nie odznaczali się ponadprzeciętnymi wynikami na testach inteligencji.
Zgodnie z kryterium falsyfikowalności, o którym pisałem saerzej w tym artykule: "Krytyczne myślenie oraz kryterium falsyfikowalności – szukanie dziury w całym, jako fundament budowania ekspertyzy", oczywistą odpowiedzią wydaje się więc "Nie, wysokie IQ nie jest warunkiem koniecznym zostania geniuszem". Dyskusji nie podlega natomiast fakt, że większość noblistów była lub jest osobami o ponadprzeciętnej inteligencji.
Dopóki nie odpowiemy jednak na pytanie, co jest powodem tych wysokich wyników, sama ta informacja nie powie nam prawie nic.
Edukacja - główna zmienna odpowiedzialna za wysokie IQ
Nasza inteligencja jest kształtowana przez ważnych czynników. Jej programowanie zaczyna się od wyboru rodziców i genów, jakimi zostajemy obdarzeni, poprzez jakość odżywania matki w życiu płodowym oraz otoczenie, w którym się wychowujemy. Dalej jest ona kształtowana przez naszą dietę, aktywność fizyczną oraz zainteresowania, którym się oddajemy. Wszystkie te zmienne i zależności między nimi są niezmiernie ciekawe i zasługują one na osobny artykuł. Za najważniejszy czynnik należy jednak uznać edukację.
W fantastycznej meta-analizie z 2018 roku o nazwie "How Much Does Education Improve Intelligence?" (Jak bardzo edukacja poprawia inteligencję?) przeanalizowano ponad 600 000 uczestników, aby określić wpływ edukacji na poziomy IQ. Naukowcy odkryli, że na każdy dodatkowy rok formalnej edukacji uczestnicy doświadczali wzrostu o jeden do pięciu punktów IQ. Słowa są ułomne, więc ciężko przy ich pomocy wyrazić, jak olbrzymi wpływ ma wykształcenie na poziom IQ. Zjawisko to będzie szczególnie widoczne, jeśli sparujemy je z cechami charakteru takimi jak wysoka skrupulatność lub wręcz obsesyjność, którymi wyróżniają się często zdobywcy Nagrody Nobla.
Zwróćmy również uwagę, że nie mówimy tu o przeciętnym studenciaku, który przebimbał 5 lat studiów. Są to ludzie, którzy często kończyli nawet 2 kierunki, następnie robili doktorat, zdobywali tytuł profesora, itd. Ich całkowita liczba lat edukacji to często dekady. Przeciętny wiek laureata tej nagrody to 58 lat. Pamiętajmy również, że najczęściej są oni poddawani testom inteligencji nie za młodu, lecz dopiero, gdy zdobędą rozgłos, a więc w momencie, w którym mają już parę krzyżyków na karku.
Dlaczego Twoja wiedza jest ważniejsza niż Twoje IQ
Wiesz już, jak duży wpływ ma edukacja na iloraz inteligencji. Teraz odpowiemy sobie, jaki mechanizm wyjaśnia tę korelację.
"Większość istotnych teorii uczenia się nie uwzględnia tego, że baza wiedzy uczniów (czyli ich skumulowana wiedza) są najważniejszym czynnikiem moderującym wpływającym na naszą zdolność do zdobywania informacji (np. Chi, De Leeuw, Chiu i LaVancher, 1994; Graesser, Singer i Trabasso, 1994)."
Powyższy ustęp jest jedną z najważniejszych i praktycznych informacji, jakie można przyswoić sobie z nauki o pamięci. Pewnie, że zdarzają się geniusze, którzy dysponują ponadprzeciętną pamięcią krótkotrwałą. Mówimy tu jednak o wyjątkach. Większość z nas, włączając w to mnie, to zupełne przeciętniaki, jeśli chodzi o jej naturalną pojemność. Nie oznacza to jednak, że ta przeciętność jest jakimkolwiek znaczącym ograniczeniem. Powód jest prosty:
"Pojemność pamięci krótkotrwałej nie jest stała. Zmienia się ona w zależności od wielu zmiennych, z których najważniejszą jest wiedza, którą do tej pory zgromadziliśmy w pamięci długotrwałej (tzw. background knowledge).
Gorąco polecam przeczytać więcej o pamięci krótkotrwałej, aby lepiej zrozumieć to zagadnienie:
Efekt kuli śnieżnej w nauce
Photo by Steve Johnson on Unsplash
Z powyższego paragrafu wypływa bardzo ważna informacja - pojemność naszej pamięci krótkotrwałej jest modulowana, a więc rozszerzana, dzięki wiedzy, którą zgromadziliśmy do tej pory. Tyczy się to szczególnie dziedziny albo dziedzin, w których się specjalizujemy.
Gdy pierwszy raz napotykamy dany problem, zrozumienie i zinternalizowanie go może być bardzo ciężkie. Przy zetknięciu z podobnymi problemami w przyszłości poradzimy sobie z nimi wielokrotnie szybciej. Osobom postronnym, które nie dysponują odpowiednią ilością zgromadzonej wiedzy, może wydawać się, że osobnik, który w mig pojął istotę danego zagadnienia jest po prostu niezwykły od urodzenia.
Nie można przecież zajrzeć za kurtynę przeszłości, aby przyjrzeć się wysiłkowi, który został włożony w zdobycie tych wszystkich informacji.
Na tym właśnie polega efekt kuli śnieżnej w nauce.
Im więcej wiemy, tym łatwiej przyswajać nam nowe informacje, szczególnie jeśli są one częścią dziedziny, w której się specjalizujemy.
Przyjrzyjmy się przykładom paru zawodów i tym, jak postrzegają oni wiedzę.
Jak matematycy postrzegają problemy
Weźmy na ten przykład matematyków. Wielu z nich, poprzez ciężką pracę, zinternalizowało złożone wzorce matematyczne oraz wzory. Problemy z tej dziedziny, które dla reszty z nas wydają się bardzo złożone, dla nich wydają się bardzo proste. Nie chodzi więc o to, że mają umysł o większej mocy, w sensie umiejętności radzenia sobie z większą złożonością. Raczej ich wcześniejsza nauka dała im lepsze zdolności do rozbijania problemów na zrozumiałe dla nich fragmenty, które są łatwiejsze do przyswojenia.
Jak szachiści postrzegają gry
Adriaan de Groot i Herbert Simon, to świetni naukowcy, którzy zgłębiali, w jaki sposób ludzie zdobywają wiedzę, skupiając się szczególnie na szachach. Odkryli, że światowej klasy szachiści postrzegają szachownicę inaczej niż początkujący. Początkujący zobaczy „tu pionek, tam wieżę” i tak dalej. Innymi słowy, widzieli oni głównie serię pojedynczych figur. Z kolei mistrzowie widzieli znacznie bardziej wymyślne wzorce: kombinacje elementów, które rozpoznawali jako całość i byli w stanie rozumować na wyższym poziomie abstrakcji.
Simon oszacował, że mistrzowie szachowi uczą się od 25 000 do 100 000 takich wzorców podczas treningu i że uczenie się tych "kawałków" było kluczem do stania się pierwszorzędnym szachistą. Tacy wymiatacze naprawdę widzą pozycje szachowe zupełnie inaczej niż początkujący.
Jak poligloci postrzegają języki
Photo by JACQUELINE BRANDWAYN on Unsplash
Ostatnim przykładem, który pragnę Ci przedstawić jestem ja sam. Dla wielu osób znajomość 8 języków jest czymś absolutnie abstrakcyjnym i niesamowitym wyczynem. Nie jest to oczywiście łatwa sztuka, ale nie ma też w tym pierwiastka geniuszu, którego tyle osób się doszukuje. Nawet jeśli ktoś nie ma pojęcia, jak się skutecznie uczyć i po prostu będzie uparcie próbować przyswoić język za językiem, dość szybko zauważy, że proces ten staje się coraz łatwiejszy.
Po pewnym czasie, szczególnie jeśli uczymy się języków, które są spokrewnione z tymi, które już znamy, zaczynamy zauważać tysiące wzorców, których nie będą widzieli inni. Oto seria przykładów, abyś lepiej zrozumiał, co mam na myśli.
Jak znajomość jednego języka wpływa na przyswajanie kolejnych
Moim pierwszym językiem był język angielski. Zrozumienie gramatyki angielskiej, która dość znacznie różni się od polskiej nie było łatwe. Ucząc się np. czasu przyszłego Future Simple trzeba zakodować, że czasownik posiłkowy WILL nie ma żadnej funkcji poza sygnalizacją, że odnosimy się właśnie do przyszłości.
Formułka tworzenia tego czasu wygląda więc następująco:
Podmiot + WILL + bezokolicznik -> np. I will go (ja pójdę)
Gdy zacząłem uczyć się niemieckiego, zrozumienie tego, jak budujemy czas przyszły Futur 1 zajęło tylko chwilę.
Podmiot + WERDEN (odmienione przez osoby) + bezokolicznik (na końcu zdania) -> np. Ich werde gehen (ja pójdę)
Łatwo było zauważyć, że WILL i WERDEN pełnią taką samą funkcję. Różnica taka, że WERDEN trzeba odmienić przez osoby. Ponieważ jeżyk polski obfituje w takie odmiany, nie była to kłopotliwa koncepcja.
W momencie nauki szwedzkiego okazało się, że czas przyszły konstruujemy tak:
Podmiot + SKA + bezokolicznik -> np. Jag ska gå (ja pójdę)
Zauważ, że jest to konstrukcja identyczna z angielską. Po prostu w tym przypadku WILL = SKA.
Oznacza, to, że nauczenie się przeze mnie wielu konstrukcji gramatycznych z języka szwedzkiego zajmowało niecałą minutę. Co więcej, konstrukcje te były już zaktywizowane z racji tego, że zrobiłem to już poprzez przećwiczenie analogicznych konstrukcji w innych językach.
Chcę bardzo wyraźnie zwrócić uwagę, że mówimy tu o prędkości przyswajania wiedzy, która jest nieosiągalna dla większości osób, czy też amatorów nootropików. To jest właśnie potęga gromadzenia wiedzy.
Dlaczego wiedza jest ważniejsza niż iloraz inteligencji (IQ) - Podsumowanie
Nie da się zaprzeczyć, że nobliści oraz inni wybitni przedstawiciele swoich dziedzin są niezwykle błyskotliwi. W całym chórze ochów i achów na temat takich osób zanika jeden prosty fakt. Zostanie wybitnym w danej dziedzinie jest w zasięgu większości osób. Pewnie, że potrzeba niesamowitego oddania, ciężkiej pracy, szczęśliwych zbiegów okoliczności lub nierzadko posiadania określonych cech charakteru, ale wciąż jest to wykonalne. Wiedza naprawdę jest dużo ważniejsza niż IQ.
Przestańmy wywieszać osrane wymówkami pantalony na maszcie racjonalizacji, aby uzasadnić, dlaczego jedne osoby odnoszą sukcesy w swojej dziedzinie, a drugie nie. Jest to szczególnie ważne, jeśli chodzi o młode pokolenia. Jeśli uda im się zrozumieć potęgę nieustannej nauki oraz akumulacji wiedzy, to może nie wszystko w tym kraju będzie stracone.
Jakie są Twoje przemyślenia a propos tego, co ważniejsze - IQ czy wiedza? Daj znać w komentarzach!
SKOŃCZYŁEŚ (-AŚ) CZYTAĆ? CZAS NA NAUKĘ!
Czytanie artykułów online to świetny sposób na poszerzenie wiedzy. Smutne jest jednak to, że po zaledwie 1 dniu od ich przeczytania zapominamy większość napotkanych informacji.
Moją misją jest zmienić ten stan rzeczy. Stworzyłem 18 fiszek, aby ułatwić Ci przyswojenie informacji z tego artykułu. Wystarczy pobrać program ANKI i voila — możesz zacząć naukę!