Perfekcjonizm w nauce: jak go okiełznać, aby zmaksymalizować tempo nauki

By Bartek Czekała | Produktywność

Perfekcjonizm w nauce: jak go okiełznać, aby zmaksymalizować tempo nauki

Perfekcjonizm jest dość niezrozumianą i niedwuznaczną postawą. Niektórzy uważają ją za dewiację godną noszenia skarpetek po kolana razem z sandałami, inni natomiast za błogosławieństwo. Prawda, jak to zazwyczaj bywa w psychologii, zdaje się leżeć po obu stronach barykady. W zależności od stopnia panowania nad tą postawą perfekcjoniści stają się albo architektami sukcesu, albo autodestrukcji. Kluczową kwestią jest więc zrozumienie tego, czym się charakteryzuje oraz jak go kontrolować. 

Temat jest bardzo bliski mojemu sercu, ponieważ sam jestem perfekcjonistą najwyższego kalibru. Miałem (nie)przyjemność przemierzyć wzdłuż i wszerz trasę od zupełnego paraliżu decyzyjnego i podminowywania własnych wysiłków, aż po docenienie faktu, że jest to część mojego charakteru. 


Rodzaje perfekcjonizmu


Perfekcjonizm może być definiowany na wiele różnych sposobów. Jest to naturalne, ponieważ postawa ta nie jest zero-jedynkowa, lecz obejmuje całe spektrum zachowań. Z jednej strony, potrafią one wręcz graniczyć z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, z drugiej strony, potrafią one przyjmować formę zdroworozsądkowego wyznaczania sobie ambitnych celów.

Spektrum te rozpina się pomiędzy dwoma skrajnymi punktami: perfekcjonizmem adaptacyjnym i nieadaptacyjnym.


Perfekcjonizm nieadaptacyjny

Perfekcjonizm nieadaptacyjny nazywany jest również perfekcjonizmem klinicznym lub po prostu negatywnym.

Objawia się on nadmiernym zamartwianiem, a wręcz obsesyjnością, dotyczącym robienia błędów. Perfekcjoniści nieadaptacyjni widzą olbrzymią rozbieżność między celami, jakie sobie stawiają, a rezultatami ich pracy. Nic nigdy nie jest wystarczająco dobre.

Można powiedzieć, że jest to forma samoznęcania się, w której człowiek sam jest katem i ofiarą. Ciężko inaczej nazwać rytuał, w którym człowiek sam chłosta się po dupie biczem wstydu, wykrzykując, „Byłem złym chłopcem!".

Efekty takiej postawy są łatwe do przewidzenia. W podejściu tym działa prawo samospełniającej się przepowiedni. Perfekcjonista tego pokroju uważa, że nigdy nie jest wystarczająco dobry — jest poniekąd pogodzony z przyszłymi porażkami. Tym samym, zaczyna unikać jakichkolwiek wyzwań. Całość doprowadza często do depresji, apatii oraz obniżonego poczucia pewności siebie lub stanów lękowych.

Przykrą obserwacją wydaje się fakt, że te ofiary przemocy domowej, zarówno fizycznej, jak i psychicznej, często kończą z podobnymi symptomami. Mam nadzieję, że rozumiesz więc, czemu uważam, że w tym przypadku jesteśmy zarówno własnym katem jak i ofiarą.

Ilekroć zobaczysz badanie naukowe, w którym perfekcjonizm przedstawiony jest w złym świetle, możesz być prawie w 100% pewny, że chodzi właśnie o perfekcjonizm nieadaptacyjny.

Przykładowo, w tym badaniu przeprowadzonym na grupie studentów, postawa taka negatywnie wpływa na proces nauki podczas przeprowadzania małoinwazyjnych procedur chirurgicznych.


Przykłady perfekcjonizmu nieadaptacyjnego

Z racji dość zróżnicowanego profilu mojej działalności, z olbrzymią ciekawością obserwuję, jak różnego rodzaju dziedziny przeplatają się. Przykładowo, perfekcjonizm nieadaptacyjny w medycynie i dietetyce przyjmuje formy dwóch, dość świeżo zdefiniowanych zaburzeń:

Ortoreksja (nervosa), to zaburzenie odżywiania obejmujące zachowania obsesyjne dotyczące zdrowego odżywiania oraz trybu życia.

Jeśli masz jakąś szurniętą koleżankę lub kolegę, którzy nie dotkną plastikowej butelki, bo zawiera BPA i inne trucizny, a wieczorem robią sobie okłady na półdupek z kalarepy, to wiesz, o czym mówię.

Ortosomnia, to perfekcjonistyczne dążenie do osiągnięcia idealnego snu.

Jak widać, ten chorobliwy rodzaj perfekcjonizmu jest w stanie zakraść się do każdej dziedziny życia. Jeśli, tak jak ja, masz skłonności do takich zachowań, to warto być tego świadomym.


Myślenie dychotomiczne



Charakterystyczną cechą perfekcjonizmu nieadaptacyjnego jest myślenie dychotomiczne, a więc dwutorowe lub czarno-białe. 

Dla ludzi trapionych tą postawą niemożność osiągnięcia perfekcji automatycznie zrównuje się z porażką. Jest to standard, który, co oczywiste, jest niemożliwy do spełnienia. Jedną z konsekwencji tego typu myślenia są lęki społeczne.

„Głównym przejawem myślenia czarno-białego w lęku społecznym są przekonania perfekcjonistyczne związane z wysokimi standardami funkcjonowania społecznego. Wyniki badań przeprowadzone przez autorów protokołu leczenia lęku społecznego w podejściu poznawczo-behawioralnym wskazują, że ponad połowa myśli opisywanych przez pacjentów cierpiących na lęk społeczny dotyczy niepokojów dotyczących porażki we właściwym wykonaniu zadań społecznych (np. „Nie wywrę dobrego wrażenia”). Oznacza to, że nadmierny perfekcjonizm stanowi istotny element psychopatologii lęku społecznego. W związku z tym wydaje się konieczne uwzględnienie jego leczenia w przebiegu psychoterapii pacjentów z tą diagnozą.”

Źródło: Monika Słodka, Dagna Skrzypińska. Perfekcjonizm i myślenie dychotomiczne w paradygmacie poznawczo–behawioralnym – przejawy oraz techniki terapeutyczne.


Perfekcjonizm adaptacyjny


Perfekcjonizm adaptacyjny, to zdrowa i normalna forma tej postawy. Perfekcjoniści tego pokroju, mimo tego, że stawiają sobie wysokie cele, są w stanie doprowadzić swoje projekty do końca. Rozumieją jednocześnie ograniczenia, które wypływają z braku czasu lub ich słabych stron. 

W tym podejściu, szeroko rozumiana "perfekcja" jest stacją końcową, a nie jedynym akceptowalnym celem.


Oblicza perfekcjonizmu nieadaptacyjnego


Powiedzieć, że perfekcjonizm nieadaptacyjny jest po prostu zły, to nic nie powiedzieć. Jeśli wydaje Ci się, że Twoje zachowania charakteryzują się właśnie taką chorobliwą postawą, musisz najpierw głębiej zrozumiej jej oblicza, zanim weźmiesz się za jakiekolwiek zmiany.

Na pewno jednym z dominujących objawów tego rodzaju perfekcjonizmu jest unikanie lub ciągłe, chorobliwe odwlekanie wykonania danego projektu (tzn. prokrastynacja). Może ona wynikać z następujących powodów, które zaczerpnąłem z fantastycznej książki z 2008, "Procrastination: Why You Do It, What to Do About It Now".


1. Robienie wszystkiego samemu


Perfekcjoniście nieadaptacyjni często odczuwają przemożną chęć robienia wszystkiego samemu. Choćby myśl o poproszeniu innych o pomoc traktowana jest, jako objaw odrażającej słabości, która hańbi Twoją rodzinę na 10 pokoleń wstecz i naprzód.

Nie ma tu miejsca na odrobinę pokory, że przecież nie wszystko wiemy najlepiej i konsultacja danego problemu jest bardziej produktywnym podejściem. Najbardziej przewrotnym objawem tego oblicza perfekcjonizmu zdaje się być duma, którą wiele osób czerpie z tej samotnej walki z chochołami.

„Jestem wojownikiem światła. Tymi ręcyma rozprawie się z każdym problemem. Tysiąc procent normy! Aaaaaa!"


Perfekcjonizm w nauce


Oczywiście, często przychodzi moment, w którym ciężar zadania przekracza nasze możliwości i tym samym wykonanie zadania zostaje albo odwlekane, albo w ogóle go unikamy.


2. Przeciętność rodzi pogardę


Dążenie do perfekcji za wszelką cenę przejawia się również, jako wręcz pogarda do przeciętności pod jakąkolwiek postacią. Następuje dewaluacja kroków pośrednich, które w naturalny sposób prowadzą nas do celu. Z oczywistych powodów, ciężko uniknąć błędów i od razu stworzyć arcydzieło.

Perfekcjoniści nieadaptacyjni są tego w ten, czy inny sposób świadomi i tym samym znajdują pocieszenie w objęciach prokrastynacji. Jest to bardziej kusząca alternatywa w porównaniu do odczuwania pogardy do samego siebie.


3. Wszystko albo nic


W tej wersji nieadaptacyjnego perfekcjonizmu, dana osoba jest przekonana, że musi zrobić absolutnie wszystko, aby osiągnąć zamierzony cel. Nie ma tu miejsca na metodyczne wykonywanie kroku za krokiem, aby dojść do linii mety - albo puszczamy się biegiem, albo w ogóle tego nie robimy.

Jest to bardzo powszechna postawa nie tylko wśród perfekcjonistów. Problem ten omawiałem w artykule "Jak zmotywować się do nauki nawet jeśli jesteś miękką bułą!". Mamy wyraźną tendencję do niedoceniania tego, ile energii pochłonie wykonywanie danej czynności. Jest to dodatkowo wzmocnione przez fakt, że często nasze ambitne plany są podejmowane w momencie, w którym energii mamy pod dostatkiem. Tworzy to więc iluzję, że nie zabraknie nam jej również w przyszłości.

Świetnymi przykładami tego podejścia są często próby odchudzania. Zamiast zacząć od małych kroków, jak choćby eliminacja śmieciowego żarcia z diety, dany osobnik wchodzi w tryb turbo-świra. Próbuje jednocześnie wyciąć wszystkie niezdrowe produkty, zjada grejpfruty ze skórką, rzuca palenie, chodzi 5 razy w tygodniu na siłownię, złomuje auto, żeby więcej chodzić, itd. Efekty są łatwe do przewidzenia. Jednocześnie, jakakolwiek próba zwrócenia uwagi takiej osobie spotyka się często z pasywną agresją. On się stara, a Ty próbujesz podminować ten wysiłek swoimi wymoczkowatymi radami, że może "krok po kroku". 


4. Istnieje tylko jedno właściwe rozwiązanie


Zarówno apatia, jak i prokrastynacja karmi się różnymi deluzjami. Im ich więcej, tym spokojniejsze sumienie osoby, która je uskutecznia. Przekonanie o tym, że zawsze istnieje tylko jedna właściwa ścieżka prowadząca do celu jest idealną pożywką dla takich zachowań.

W tym przypadku perfekcjoniści wierzą również, że to właśnie na nich spoczywa odpowiedzialność, aby znaleźć takie rozwiązanie. Dopóki go nie odkryją, są niechętni do oddania się danemu projektowi. Spędzają więc większość czasu w specyficznym limbo, zawieszeniu między wiecznym planowaniem oraz nieustającymi poszukiwaniami ich Złotego Graala. Towarzyszy temu często przekonanie, że dane przedsięwzięcie ma potencjał, aby zmienić ich życie, a więc musi zostać wykonane prawidłowo. 

Postawa ta przypomina trzymanie nasion róży w worku. Idealne rozplanowanie tego, gdzie powinny zostać zasadzone zajmuje tyle czasu, że zastaje nas zima, a właściwie jesień naszego życia, a ziarna zaczynają zapodawać trupem.


Kto pada ofiarą perfekcjonizmu?


W psychologii panuje dość częste przekonanie, ze perfekcjonizm ma swoje źródło w dzieciństwie. Perfekcjoniści wierzą, że ludzie oceniają ich na podstawie ich osiągnięć i sukcesów. Tym samym ich poczucie własnej wartości staje się powiązane z aprobatą innych ludzi.


Patologiczne podłoża perfekcjonizmu



1. Rodziny z problemami alkoholowymi

Ja z powyższą opinią psychologów nie będę się kłócić. Sam przez większą część swojego nastoletniego i dorosłego życia, starałem się zrozumieć, skąd bierze się moja obsesyjność oraz perfekcjonizm. Na pewno dużą rolę miał w tym alkoholizm mojego ojca. Dorosłe dzieci alkoholików (DDA) często na całe życie napiętnowane są właśnie niskim poczuciem własnej wartości oraz z utęsknieniem karmią się opiniami innych. Dorastanie w rodzinach tego typu, gdzie przynajmniej jeden rodzic pije jest więc na pewno jednym ze źródeł perfekcjonizmu (głównie nieadaptacyjnego). Nie jest to oczywiście zasada, a zaledwie jeden z możliwych powodów.


2. Rodziny, gdzie występowała przemoc (fizyczna i/lub psychiczna)

Problem ten często współistnieje z alkoholizmem w rodzinie. W takim przypadku, dzieci często dorastają w chaotycznym otoczeniu, pozbawione uczucia ciepła i bezpieczeństwa. Frustracja wynikająca z poczucia panowania nad taką sytuacją sprawia, że próbują one przejawiać kontrolę nad tym, nad czym mogą panować a więc wykonywanymi zadaniami. Często konsekwencją tego typu zachowań jest rozwinięcie tendencji perfekcjonistycznych.


Inteligencja, perfekcjonizm oraz patologia

Do tej pory pamiętam jeden z najbardziej oświecających momentów mojego życia, które pomogły mi połączyć wszystkie powyższe elementy łamigłówki w całość. Nastąpiło to, gdy natknąłem się na badania Eidusona dotyczące dzieciństwa naukowców oraz ich inteligencji w biografii Linusa Paulinga "Linus Pauling - A Life in Science and Politics".



Linus jest jedną z czterech osób na świecie, która wygrała więcej niż jedną nagrodę Nobla. Był on, między innymi: chemikiem, fizykiem, pedagogiem. Innymi słowy, był to człowiek wybitny.

Eiduson zauważyła, że jego osobowość oraz życiorys idealnie wpasowywały się we wzorzec, który odkryła studiując innych wybitnych naukowców. Dostrzegła ona, że wielu z nich:

  • było dziećmi uzdolnionymi intelektualnie. Najczęściej ich największą zaletą był ich umysł
  • mieli ograniczoną więź emocjonalną ze swoją rodziną, jako dzieci, szczególnie tyczyło się to ojców, którzy często byli nieobecni
  • sfera intelektualna stawiła pożywkę dla ich umysłów. Często oddawali się snom na jawie, łamigłówkom lub czytaniu, aby uciec od rzeczywistości
  • otrzymali nagrody oraz uznanie za swoje osiągnięcia intelektualne, często w formie stypendiów i nagród
  • budowali "intelektualne barykady", aby odgrodzić się od problemów w domu
  • nauczyli się cenić, nowość, odmienność oraz innowację, jednocześnie tolerując wszelkie dwuznaczności i niepewność, która może z nich wypływać
  • dorastając stawali się intelektualnymi buntownikami, przekierowując swoją agresję na życie intelektualne
  • cenili logikę, racjonalność oraz kontrolę emocjonalną
  • najczęściej zawierali tradycyjne związki małżeńskie ze statecznymi kobietami, które opiekowały się domem oraz dziećmi
  • byli motywowani pracą samą w sobie, a nie nagrodami

Słowa nie są w stanie oddać, jak bardzo powyższy fragment tekstu mną wstrząsnął oraz jakiej ulgi dostarczył. Każdy punkt opisywał lub opisuję mnie w 100%. Mam nadzieję, że pomoże on również Tobie.


Charakterologiczne podłoże perfekcjonizmu


Jedną z podstaw klasycznej psychologii jest tzw. Wielka Piątka. Jest to model osobowości obejmujący 5 czynników:

  • neurotyczność (vs stałość emocjonalna) – odzwierciedlającą przystosowanie emocjonalne versus emocjonalne niezrównoważenie; skłonność do przeżywania negatywnych emocji (strachu, zmieszania, gniewu, poczucia winy) oraz podatność na stres psychologiczny
  • ekstrawersja (vs introwersja) – która odnosi się do jakości i ilości interakcji społecznych oraz poziomu aktywności, energii, a także zdolności do doświadczania pozytywnych emocji.
  • otwartość na doświadczenie – wskazującą na tendencję do pozytywnego wartościowania doświadczeń życiowych, tolerancję na nowość i ciekawość poznawczą
  • ugodowość (vs antagonizm) – opisującą nastawienie do innych ludzi (pozytywne versus negatywne) przejawiające się w altruizmie versus antagonizmie
  • sumienność (vs nieukierunkowanie) – która oddaje stopień zorganizowania, wytrwałości i motywacji jednostki w działaniach zorientowanych na cel

Źródło: Wikipedia

Mimo że istnieje wiele badań badających korelację między powyższymi cechami a perfekcjonizmem, to do tej pory, największym z nich jest meta-analiza z roku 2019.

Pokazało ono, że perfekcjonizm nieadaptacyjny, ujęty w badaniu jako „perfectionisitic concerns" był najmocniej skorelowany z:

  • neurotyzmem
  • niskim poziomem zgodności
  • niskim poziom ekstrawersji (a więc z introwertyzmem)

Swoją drogą, zwróć proszę uwagę, jak ładnie powyższe cechy wpasowują się badania Eiduson!

Perfekcjonizm adaptacyjny, ujęty jako "perfectionistic strivings" był z kolei skorelowany głównie z poziomem skrupulatności.

Ponownie wypada podkreślić, że nie znaczy to, że osoby z innym rysem charakterologicznym, jak ekstrawertycy nie mogą być perfekcjonistami. Szansa na to po prostu jest dużo mniejsza.

Mam nadzieję, że masz już dość pełny obraz tego, czym jest perfekcjonizm oraz jakie są jego plugawe oblicza. Znamy już wroga. Teraz czas nakreślić plan, jak się z nim rozprawić.


Dwa oblicza pozytywnego perfekcjonizmu


Ilekroć myślę o definicji perfekcji, do głowy zawsze przychodzą mi dwa cytaty:

Działanie jest perfekcją i publikacją myśli” - Ralph Waldo Emerson


Jesteśmy tym, co nieustannie czynimy. Doskonałość, nie jest więc czynem, lecz nawykiem” - Arystoteles

Mimo że pozornie nieznacznie sobie przeczą, to według mnie, wzajemnie się uzupełniają.


Perfekcja jako działanie

Pierwszą rzeczą, którą każdy perfekcjonista musi sobie uświadomić, to fakt, że pierwszym krokiem w kierunku naszej utęsknionej doskonałości jest rozpoczęcie jakichkolwiek działań. Celem jest oswobodzenie się z okowów wiecznego planowania i myślenia, o tym, jak zabrać się za dany projekt. Właśnie na tym etapie ginie większość marzeń oraz projektów. Jeśli przykładowo chcesz założyć firmę i rozmyślasz tygodniami nad tym, czy wizytówka powinna mieć laminat, czy nie, to potrzebujesz natychmiastowej interwencji.

Perfekcjonizm podczas nauki

Image by Nandhu Kumar from Pixabay


Lata temu słyszałem cudne podsumowanie powyższej sytuacji. W biznesie są dwie kategorie ludzi, którzy odnoszą sukces. Pierwsza to ludzie inteligentni, którzy wszystko planują, analizują konkurencję i mają plany awaryjne do planów awaryjnych. Druga, to przygłupy, które wpadają na pomysł, że założą restaurację, po czym biorą kredyt na 1,5 miliona i ją zakładają.

Pewnie, że w idealnym świecie lepiej jest należeć do pierwszej kategorii. Kłopot polega na tym, że właśnie ta grupa osób ma kłopot z działaniem. Druga zaś, ma kłopot z myśleniem i planowaniem. Warto więc, będąc perfekcjonistą, wziąć przykład właśnie z tych Januszy biznesu, którzy od razu rzucają się w wir pracy.

Co więcej, im bardziej negatywnym perfekcjonistą jesteś, tym szybciej powinieneś działać. Warto powtórzyć za Stevenem Pressfieldem "świat nie jest obojętny wobec Twoich projektów — jest aktywnie wrogi".


Perfekcja jako nawyk

Arystoteles z kolei do tematu doskonałości podchodzi w zupełnie odmienny sposób.

Według niego doskonałość to nawyk podejmowania nieustannych działań, aby zrealizować i udoskonalić projekt.

Innymi słowy, nie klepiemy się po zadzie, rżąc z zachwytu, tylko dlatego, że w ogóle zaczęliśmy działać. Przysługuje nam oczywiście triumfalna kostka cukru, ale z horyzontu nie powinna znikać świadomość, że to dopiero początek. To pierwsza stacja z dziesiątek, a może setek, do których musimy dotrzeć. 

Wiemy jednak, ze na dziś dzień, nasz perfekcjonizm został częściowo zaspokojony - zrealizowaliśmy kolejny etap pracy.

Do tej pory pamiętam, jak koszmarnie wyglądała pierwsza wersja mojej angielskiej strony. To trochę, jakbym chciał zrobić przedszkolakom teatrzyk kukiełkowy przy pomocy padliny wiewiórki nadzianej rowem na mój kciuk. Intencje były dobre, ale efekt wizualny miał odwrotny skutek.

Mimo to był to jakiś początek, a reszta jest historią.


Walka z perfekcjonizmem, czyli od „good enough” do doskonałości


Jak już wspomniałem, dwie główne strategie walki z prokrastynacją, a więc najczęściej własnym negatywnym perfekcjonizmem, to:


(1) Szybko podjąć pierwsze kroki, aby zrealizować cel

Przy czym, warto pamiętać, że im bardziej rozbuchany Twój perfekcjonizm, tym szybciej musisz wziąć się do roboty.


(2) Regularnie podejmować małe kroki, aby poprawić pierwotny stan projektu

Esencję tego podejścia można podsumować następująco:

Zaczynamy od "good enough" (wystarczające dobre) i od tego momentu dążymy do nieuchwytnej perfekcji.

Jeśli tylko początkowy efekt Twojej pracy jest choćby minimalnie akceptowalny, jest to, paradoksalnie, początek idealny. Nieważne, że twór ten jest mocno zniekształcony — tu odstaje ucho, tam gałka zwisa. Jest Twój i przybrał on dzięki Tobie realną formę!

To najlepsze możliwe podejście, które perfekcjonista może w sobie wykształcić. Świadomie przecież prawie wszyscy rozumiemy, że nie możemy oczekiwać cudów, gdy dopiero zaczynamy uczyć się nowych umiejętności. Rezultaty zresztą zawsze potwierdzają to przypuszczenie.

Co więcej, przekonania perfekcjonistyczne podtrzymują depresję oraz są czynnikiem ryzyka nawrotu tego zaburzenia. Dlatego jednym z celów terapii depresji w nurcie poznawczobehawioralnym jest modyfikacja perfekcjonistycznych przekonań opartych na myśleniu dychotomicznym. Gilbert stwierdza wręcz, iż zaskoczenie dla osób depresyjnych stanowi odkrycie, że „sekret sukcesu to umiejętność przegrywania”.

Jednak wbrew poradom wielu coachów, za nic w świecie nie próbowałbym wyzbywać się perfekcjonizmu. To właśnie ta cecha sprawia, że zależy Ci bardziej niż innym. Nie potrzebujesz żadnego bacika nad sobą. Sam sobie jesteś karocą, biczem i kobyłą. 


Jak określić, co można zaklasyfikować, jako satysfakcjonujące


maksymalizacja tempa nauki - perfekcjonizm


Ostatnim elementem tej całej łamigłówki jest zrozumienie istoty określenia „good enough". Nie możemy tego dokonać z laserową precyzją, ponieważ będzie on określany rozmaicie, w zależności od postaci Twojego projektu. 

Dla biegacza. kulturysty lub sprzedawcy przybierze on bardziej precyzyjne miary liczbowe. Z kolei, w dziedzinach miękkich lub przynajmniej „miększych” będzie on bardziej arbitralny.

Z racji tego, że nie możemy posłużyć się w tym artykule żadnym precyzyjnym probierzem, musimy uciec się do kompasu, jakim jest zasada Pareto.

Cytuję ją często, jednak dla przypomnienia, pozwolę sobie zacytować, z czym się ją je ponownie.

Zasada Pareto określa, że w danej dziedzinie20% elementów odpowiada za 80% wyników. Z drugiej strony, pozostałe 80% elementów, pozwala nam osiągnąć pozostały rezultat wynoszący 20%.

Twoim zadaniem jest więc dowiedzieć się, które 20% odpowiada za 80% wyników. Nie jest to łatwa sztuka, szczególnie jeśli jesteś początkującym w danej dziedzinie. Warto więc poradzić się w tym zakresie wujka Google'a lub podpytać się specjalistę w danej dziedzinie. Jest to inwestycja, zarówno czasowa, jak i finansowa, która szybko się zwróci.


Przykład: co wystarczy do komunikacji w danym języku


Języki, ze względu na swój wysoki stopień złożoności, są świetnym przykładem, gdzie zastosowanie zasady Pareto pomoże nam uporać się z perfekcjonizmem na początkowym stadium nauki. Jednym z filarów mojego podejścia do nauki gramatyki jest opanowanie tzw. gramatyki funkcjonalnej. Strategia ta zakłada skupienie się na najważniejszych konstrukcjach w danym języku. 

Przykładowo, mimo ze angielski ma 12 czasów, do płynnej komunikacji wystarczą zaledwie 3 z nich: Present Simple, Past Simple i Future Simple. I żadne larum nauczycieli, że "bedom błędy, Panie! Niechlujnie bedzie!" mnie nie obchodzą. Żyjemy w prawdziwym świecie, a nie w wirtualnej katedrze filologii. Jeśli komuś pozwoli to przemóc się, aby rozpocząć rozmowy po 1 miesiącu zamiast 3 latach, to odpowiedź na pytanie, czy warto tak podejść do tego tematu wydaje się oczywista.

Tym samym, nawet prosta strategia nauki języków obejmująca:

sprawi, że paraliż decyzyjny i prokrastynacja zostaną szybko pokonane. 

Reszta to zbędny hałas, który tylko będzie Cię rozpraszać i odciągać od Twojego celu. Jak widzę artykuły albo kursy sugerujące, że przykładowo Mindfulness jest sekretem do skutecznej nauki języków, to wydaje mi się, że Ci ludzie pierdzą do słoików, a potem to wdychają, żeby wymyślać takie kiszonki intelektualne.


Perfekcjonizm w nauce: jak go okiełznać, aby zmaksymalizować tempo nauki — Podsumowanie


Perfekcjonizm jest dość zaskakującą postawą. Jest w stanie przynieść zarówno dużo strat, jak i pożytku.

Pierwszym krokiem do jego okiełznania jest rozpoznanie jego negatywnych oblicz, które obejmują następujące elementy:

  • Myślenie dychotomiczne lub czarno-białe
  • Robienie wszystkiego samemu
  • Pogarda do przeciętności
  • Nastawienie "wszystko albo nic"
  • Wiara w tylko jedno właściwe rozwiązanie

Zdiagnozowanie takiego rysu charakterologicznego sprawia, że możemy przejść do kolejne części rozwiązania, jaką jest zastosowanie następujących strategii:

  • Priorytetyzuj działanie kosztem planowania lub nadmiernego myślenia
  • Uczyń regularne działanie swoim nawykiem
  • Pracuj od ogółu do szczegółu, skupiając się początkowo na 20% najważniejszych elementów
  • Rozpoczynając pracę, skup się na „good enough", a więc wstępnie akceptowalnym rezultacie
  • Zrozum, że „perfekcja" to stacja końcowa z setkami stacji pośrednich pomiędzy

W odniesieniu do perfekcjonizmu nie bez powodu posługuję się słowami takimi jak „okiełznać". Nie ma absolutnie nic złego w posiadaniu wysokich standardów wobec siebie i własnych projektów. Problemem jest natomiast obsesyjne odrzucanie wszystkich pośrednich kroków po drodze. Takie podejście, a więc negatywny perfekcjonizm, jest w stanie wyssać z Ciebie całą energię i entuzjazm do pracy. A ciężko walczyć z nieprzychylnym światem, jako mocno sfatygowana i półżywa skorupka.

Jakie jest Twoje podejście do perfekcjonizmu  i doświadczenia z nim związane? Daj mi znać w komentarzach!


SKOŃCZYŁEŚ (-AŚ) CZYTAĆ? CZAS NA NAUKĘ!


Czytanie artykułów online to świetny sposób na poszerzenie wiedzy. Smutne jest jednak to, że po zaledwie 1 dniu od ich przeczytania zapominamy większość napotkanych informacji.

Moją misją jest zmienić ten stan rzeczy. Stworzyłem 33 fiszek, aby ułatwić Ci przyswojenie informacji z tego artykułu. Wystarczy pobrać program ANKI i voila — możesz zacząć naukę!


  • Ania pisze:

    W życiu nie widziałam tak dobrego artykułu na temat perfekcjonizmu- głęboka analiza etymologii, kończąca się cennymi przemyśleniami. Fragment o intelektualnych kiszonkach mnie powalił 🙂 W odniesieniu do fragmentu opisującego podłoża perfekcjonizmu, pojaśnił mi skąd się wziął u mnie nagle lęk przestrzeni (już w dorosłym życiu), związany bezpośrednio z paniczną obawą przed utratą poczucia kontroli. Dziękuję Ci Bartoszu za tak wartościowy artykuł, to idealny dzień na refleksję nad tak ważnym aspektem życia.

  • Bane pisze:

    Wow…bardzo konrektny artykuł i mega przydatny, przynajmniej w moim przypadku. Na pewno jeszcze do niego wrócę, na spokojnie przeczytać i co fragment przeanalizować, bo jest tu dużo bardzo cennego contentu, ktory na spokojnie trzeba przetrawić i zrozumieć 🙂

    No i tez teraz wiem, dlaczego tak czesto mam tryb „chce, chce, chce”, potem troche porobie, demotywuje sie i mi sie odechciewa jechac dalej z tematem 😀

    Dzieki za swietny art! 🙂

    • Jakoś tak dodawałem kolejne części i trochę się rozrósł, więc w pełni rozumiem. Dziękuję za miłe słowa i mam nadzieję, że pomoże Ci to codziennych zmaganiach i użeraniu się z projektami! 🙂

  • Tomek pisze:

    Artykuł miazga i bardzo przydatny zarazem. Dzieki za caly wysilek!

  • Dungeon Keeper pisze:

    Często miałem tak, że jeśli z czegoś byłem obiektywnie słaby albo przeciętny na początku to unikałem robienia tego w ogóle. Czułem jakieś głupie poczucie wstydu, że inni będą się śmiali, oceniali.Może właśnie chciałem być zbyt perfekcyjny.

    Artykuł petarda ?

  • robert pisze:

    Przyznam się, że czytam Twoje artykuły nie tylko dla tego że są bardzo błyskotliwe i pomocne w życiu ale też dla takich smaczków jak np. mindfulness 😀

    Czekałem aż się w końcu rozprawisz na blogu tematem prokastrynacji i się nie zawiodłem. Zauważyłem (w moim przypadku), że bardzo pomocne jest dostrzeżenie jakie oczekiwania przychodzą mi do głowy przed podjęciem działania. Te oczekiwania są zarazem wewnętrznym krytykiem i lepiej wtedy zacząć szybko działać zanim ten krytyk się rozgada na całego.

    • Czasami takie suchary, jak ten z Mindfulness same przychodza, jak w natchnieniu 😀

      Nie uwazalbym tego, za calkowite rozprawienie z prokrastynacja – mysle, ze na to jeszcze trzeba minimum 1 duzego artykulu, ale na pewno troche naswietla temat. Super podejscie z analiza oczekiwan! Dziekuje jak zawsze za przemily komentarz! 🙂

  • bj pisze:

    Dzięki za super artykuł i rekomendację książki o prokrastynacji (już ma u mnie status „w czytaniu”:)

    Przyznam szczerze, że do tej pory nie za bardzo łączyłam u siebie temat perfekcjonizmu i prokrastynacji. Wydawało mi się, że to raczej osobne tematy. Teraz więc bardziej rozumiem, dlaczego szczególnie chętnie (i jakże wytrwale!) odwlekam to, w czym nie czuję się „mistrzem wszechświata” i „najwyższym ekspertem”:)

    Perfekcjonizm staram się pokonywać wspomnianą przez Ciebie zasadą „good enough” (ale i tak boli;)

    • To szybko działasz, jak już ma taki status! 🙂 Nie jestem pewien, czy w psychologii jest dużo tematów, które nie są ze sobą połączone. Ja jestem zdania, że skuteczna nauka, to połączenie wielu różnych dziedzin — od pamięci, przez psychologię, aż po produktywność … 🙂

      Super. To myślę, że z takim podejściem nie zginiesz. 🙂

  • Pawel pisze:

    W tekście powtarza się po sobie to zdanie: „nauczyli się cenić, nowość, odmienność oraz innowację, jednocześnie tolerując wszelkie dwuznaczności i niepewność, która może z nich wypływać”.
    Popraw je, jeśli chcesz być profesjonalnym perfekcjonistą ;):)

    Przy okazji, skąd ci się wzięło zamiłowanie do nauki języków obcych? Pytam, bo nie cierpię języków obcych, a zwłaszcza uczenia się ich, bo wg mnie jest o wiele więcej bardziej wartościowych rzeczy, które warto poznać.

    • Poprawione! Jestem oficjalnie perfekcyjnym perfekcjonistą! 😀 Dziekuje za zwrocenie uwagi Pawel! 🙂 U mnie wzielo sie to z checi zglebienia naszej pamieci. Stwierdzilem, ze jezyki sa dosc jednolitym tworem, ktory bedzie pokazywac dobrze progresje tworzonych lub testowanych przeze mnie systemow pamieciowych. I tak sie z czasem zebralo tyle jezykow.

      Takie absolutystyczne stwierdzenia, ze jest wiele wiecej wartosciowych rzeczy nie maja sensu. Kazdy ma inne cele. Dla ludzi wyjezdzajacych za lepszym zyciem za granice nie ma np. przydatniejszej umiejetnosci – patrz lekarze, ktorzy uczestniczyli w moich case studies. Jesli natomiast ktos zna z 2 jezyki, to zgadzam sie. Jest wiele przydatniejszych umiejetnosci niz kolejny jezyk. Dlatego ja promuje mozliwosci, ktore oferuje ludzka pamiec, nie ograniczajac sie do jezykow 🙂

  • Ja zawsze myślałem że perfekcjonizm to coś innego

    Jak nazwać że ciągle poprawiam jak mam nierówne pismo myślałem że to jest właśnie perfekcjonizm

    • Wiele osób myli perfekcjonizm ze zwykłą chęcią poprawy, czy bycia lepszym. Jeśli poprawianiu Twojego pisma nie towarzyszą negatywne emocje opisane w artykule, to mamy do czynienia właśnie ze zwykłą chęcią poprawy. Myślę, że zgodzimy się, że jest ona jak najbardziej normalna i pożądana.

  • R pisze:

    Zapomniałeś rozbić perfekcjonizm nieadaptacyjny na 3 segmenty, ponieważ on się dzieli

    Jego 3 typy to

    Perfekcjonizm socjalny
    Perfekcjonizm własny
    Perfekcjonizm bazowany na innych źródłach

    Socjalny polega na poleganiu na opinii innych, bycie obsesyjnym nad akceptacją i uznaniem przez inne osoby, jest to dość trudny typ do walki ponieważ zawsze będzie w tobie ten lęk „co powiedzą inni”

    Własny polega na narzucaniu na siebie perfekcji, że jak nie jesteś perfekcyjny to jesteś nikim i tyle, jest to łatwiejszy typ do zwalczania ponieważ czynniki nie leżą na zewnątrz

    A perfekcjonizm od innych źródeł to np. Musisz kupić idealne auto albo zrobić najlepsze zdjęcie bo inaczej jesteś nieudacznikiem, różni się od socjalnego tym, że nie polega na uznaniu innych osób

    Nie jest to aż tak dobrze opisane jak bym mógł ale mniej więcej tak to wygląda

    • Dzieki wielkie za uzupelnienie! Niestety w dowolnym artykule mozna powiedziec, ze czegos nie uwzglednilem. Artykuly same w sobie sa bardzo dlugie i gdzies trzeba sie zatrzymac z wyjasnianiem roznych schematow.
      Pozdrawiam!

  • Dominik Rogowski pisze:

    Chyba znalazłem przyczynę mojego ciągłego kręcenia się w miejscu. Zawsze w mojej działalności, póki coś nie było świetne, to nie było tego wcale. Ostatnio straciłem 3 dni na pisanie skryptu rozmowy, żeby po kilku rozmowach sprzedażowych stwierdzić, że jest do dupy, a wystarczyło napisać w miarę dobry skrypt i modyfikować go podczas rozmów (Ale wiadomo, jak można było zacząć dzwonić bez idealnie napisanego skryptu!!). Po takich sytuacjach zazwyczaj człowiek traci chęci…” Pogarda dla przeciętności” – nigdy nie potrafiłem zrozumieć, jak można robić coś ważnego ”na odpier…”, a osoby działające w taki sposób szły do przodu i osiągały efekty, kiedy ja, któryś tydzień planowałem krok po kroku, jak będą wyglądały moje działania… Najgorsze, że przytłacza człowieka ten nadmiar rzeczy potrzebnych do startu, w rezultacie prokrastynujemy lub całkowicie porzucamy projekt… Ale jak 'odwlec’ perfekcjonizm w czasie ? Nie myślałeś, o jakimś kursie pt. ”Zamknij swojego perfekcjonistę w szafie, chociaż na 3 zdrowaśki ! ” ? 😉

  • >