Wyścigu z czasem ciąg dalszy. Razem z Dawidem, mamy już za sobą 5 z 24 zajęć, aby osiągnąć szczyt marzeń każdej osoby uczącej się języka obcego - opanować język niemiecki w 6 miesięcy do min. poziomu B1.
Jak nam idzie?
Jest zdecydowanie dobrze. W końcu czuć, że zajęcia nabierają tempa. Coraz mniej tłumaczenia, dlaczego strategia A jest dla nas najlepsza na obecną chwilę, a strategia B jest be.
Wiadomo, że są to rzeczy niezbędne, aby Dawid nauczył się, jak opanować ten język, jednak jak na mój gust przez pierwsze 4 godziny zabierały one zbyt dużo czasu.
Na szczęście mamy to za sobą i dzięki temu podczas naszych zajęć jesteśmy w stanie koncentrować się coraz bardziej na rozmowach.
Jest to szczególnie ważne w naszym przypadku, ponieważ Dawid ogrom roboty związanej z nauką wykonuje w domu. Tym samym, moim zadaniem jest wyłapanie potencjalnych "baboli" i skierowanie go na właściwy tor.
Jednak zdecydowanie najlepszą nowiną z punktu widzenia naszego postępu jest to, że Dawid zaczął rozmawiać sam ze sobą.
Wiem, jak to brzmi. Biedak już fiksuje. Jeszcze parę zajęć i może jednak zacznie nagi karmić gołębie na rynku. Jednak nie daj zwieść się pozorom.
To szalenie ważny krok w nauce języka i pokażę Ci jak włączyć go w Twój plan nauki.
W ciągu czwartej i piątej godziny Dawid poznał następujące konstrukcje gramatyczne:
Dodatkowo przerobił dwa kolejne moduły z mojego kursu Vocabulary Labs, gdzie nauczył się:
Dalsze rozmowy w języku obcym - o czym gadamy z Dawidem?
Dawid zdecydowanie czuje się ciut pewniej, jeśli chodzi o niemiecki. Dowodem na to niech będzie fakt, że bezczelnie opieprzył mnie za niewielkie spóźnienie zostawiając mi następującą wiadomość na Skype:
"Du bist spät drei Minuten. Das ist inakzeptabel!". Ach, człowiek aż przez ekran czuje jak kiełkuje w nim niemieckość, nieprawdaż?
Motywem przewodnim rozmów w 4 i 5 tygodniu było narzekanie. Padały więc pytania pokroju:
Jest to bardzo sympatyczny temat we wczesnym stadium nauki języka. Nie wymaga on bardzo szczegółowego słownictwa i jednocześnie pozwala wyćwiczyć jedną z najważniejszych umiejętności - umiejętność wyrażania własnych opinii.
Dodatkowo przegadaliśmy parę minut a propos książki Tim'a Ferris'a "4-godzinny tydzień pracy", którą obaj bardzo lubimy.
Skąd wziąć tematy do rozmowy?
Z doświadczenia wiem, że jednym z często napotykanych problemów dotyczących rozmów w języku obcym jest brak ciekawych tematów do rozmów. Jest oczywistym, że wiele zależy od samego nauczyciela, jednak zestaw ciekawych pytań zdecydowanie zwiększy zaangażowanie obu stron.
Jeśli szukasz więc źródła interesujących tematów do dyskusji, znajdziesz je na tej oto stronie: http://iteslj.org/questions/ . Znajduje się tam 100+ tematów zawierających parę tysięcy pytań.
Nawet jeśli uprzesz się, żeby przegadać je wszystkie, zajmie Ci to parę lat - tak, sprawdziłem.
Jak gadać ze sobą, czyli samotna aktywizacja języka obcego
Istnieje wiele powodów, dla których obecny system nauczania języków jest nieskuteczny.
Jednak największym z nich, moim zdaniem, jest podejście do nauki. Większość osób uważa, że jej filarem są zajęcia z nauczycielem czy też korepetytorem. Reszta, natomiast, to zaledwie dodatek.
Nic bardziej mylnego. Absolutnie zawsze podstawą nauki jest praca własna w domu. Co więcej, im wyższy Twój aktualny poziom języka, tym mniej skuteczne są zajęcia, na które uczęszczasz.
Z tego powodu, jest dla niezmiernie ważne, żeby Dawid nauczył się aktywizować język sam w domu. Jest to nie tylko konieczne ze względu na naszą, bardzo ograniczoną, liczbę zajęć, lecz również wygodne.
Pomyśl, o ile łatwiej jest wygospodarować choćby 10 minut w dowolnym momencie Twojego dnia, żeby pogadać ze sobą, niż tracić czas na dojazd na zajęcia.
Ok, tyle słowem wstępu. Czas na konkrety. Jak się za to zabrać?
Oto prosty system gadania ze sobą:
- 1Znajdź ciekawy temat / listę pytań (pamiętaj, że możesz zaczerpnąć je z tej oto strony: http://iteslj.org/questions/).
- 2Zacznij na nie odpowiadać.
- 3Ilekroć uświadomisz sobie, że nie znasz jakiegoś słowa, czy też zwrotu, zapisz je na kartce.
- 4Powyższa zasada tyczy się również konstrukcji gramatycznych, których nie umiesz użyć.
- 5Tempo Twoich wypowiedzi powinno być wystarczająco wolne, żeby umożliwić Ci możliwie najpoprawniejszą wymowę oraz kontrolę nad gramatyką. Pamiętaj - nikt Cię nie ocenia. Możesz siedzieć w swojej ulubionej koszulce Just 5 i robić błąd za błędem i nikt, poza Twoim wewnętrznym krytykiem, nie nazwie Cię kapcanem.
- 6Po skończonej nauce sprawdź wszystkie słówka i konstrukcje gramatyczne, których nie znałeś i naucz się ich.
Tylko tyle i aż tyle. Wypróbuj ten system i gwarantuję Ci, że już po pierwszym tygodniu zauważysz różnicę w sposobie, w jaki się wypowiadasz.
Zwróć uwagę, że zaledwie 10 min w ciągu dnia pozwoli Ci przegadać 70 minut w ciągu tygodnia. Odpowiada to minimum 2 godzinom konwersacji 1:1 z lektorem, a nie kosztuje nic.
Ale co z błędami?
To pytanie, które pojawia się praktycznie bez wyjątku, ilekroć omówię z kimś wspomniany powyżej system.
Moja odpowiedź?
Nie mają one znaczenia w porównaniu do korzyści. Istnieje oczywiście szansa, że ubzdurasz sobie, że coś brzmi poprawnie, mimo że tak nie jest.
Z drugiej strony, w międzyczasie zaczniesz aktywizować setki różnego rodzaju słów w odpowiednich dla nich kontekstach. Będzie Ci również dużo łatwiej nauczyć się konstruować bardziej złożone zdania z powodu mniejszej ilości stresu.
Nie zapominajmy również, że rozmawiając sam ze sobą będziesz w stanie w szybkim czasie znaleźć dziury w swojej wiedzy. I to wszystko bez pomocy nauczyciela!
Czy gra jest więc warta świeczki?
Zdecydowanie. Liczba korzyści jest wręcz przytłaczająca w porównaniu do potencjalnych kosztów.
Dawid w liczbach - 4 i 5 tydzień misji #niemieckiw6miesiecy
Czas trwania misji: 35 dni
Słów przerobionych od początku misji: 730
Średnio nowych słów dziennie: 20,8
Średni, dzienny czas spędzany na nauce: 1:30 - 2h
Czas powtórek uprzednio przerobionego słownictwa: 60 minut dziennie (sprinty rozłożone po 15 min w ciągu dnia)
Czas kodowania nowego słownictwa: około 20 słów w 15 minut dziennie
Nauka gramatyki: 15 dziennie
Przerabianie modułu z kursu Vocabulary Labs: 2 godziny przez tydzień
Studium szaleństwa - odczucia i uwagi Dawida
Tydzień 4
No i skończyło się. Nie wiem, czy to kwestia pluchy za oknem, czy przytłaczającej ilości projektów na mojej głowie, ale uleciała ze mnie ekscytacja z naszej misji.
Siadałem do nauki jak maszyna niezależnie od mojego humoru, żeby wykonać dzienną normę i nie poddawałem tego jakiejkolwiek głębszej analizie - po prostu uczyłem się.
Nawet pojawiły się pierwsze wątpliwości, czy w ogóle ta misja ma sens, czy będę miał gdzie wykorzystać niemiecki w przyszłości, czy nie lepiej byłoby wykorzystać ten czas na coś innego. Może. Jednak wiedziałem, że zwątpienie przyjdzie (zawsze przychodzi) i
Zakłady na ratunek
Bartek też wiedział - dlatego się założyliśmy, żeby w sytuacji, gdy motywacja wewnętrzna zawiedzie móc zaufać sile z zewnątrz, która odwróci wzrok w stronę celu.
Sprawdza się idealnie, a dodatkowo pojawia się też presja społeczna, bo coraz więcej osób pyta mnie „jak tam niemiecki?” (dzięki, że pytacie! <3), więc nie ma opcji się wycofać.
To jest też kwestia do rozważenia dla innych, żeby zobowiązać się przed bliskimi i znajomymi, którzy będą nas pilnować.
O mechanizmach racjonalizacji
Przechodząc przez kurs Bartka często nachodzi mnie refleksja - tyle czasu zmarnowałem na rodzaje nauki, które wydawały mi się skuteczne, mimo iż nie widziałem ich rezultatów, bo to JA je „wymyśliłem”, więc muszę brnąć w to dalej.
Ciężko się przyznać, że dana metoda jest nieefektywna, zwłaszcza kiedy to środowisko nagradza nas za każdym razem kiedy mówisz, że seriale to oglądam tylko w obcym języku.
Pamiętam, że gdy pytałem mojej mamy o jakieś słówko w języku angielskim to zawsze kazała mi samodzielnie sprawdzić w słowniku, bo dzięki temu zapamiętam.
Ciekawym jest też to, że najczęściej przyjmujemy rady od ludzi, którzy nie specjalizują się w nauce i nie mają też w tej dziedzinie sukcesów, więc wpadamy w pułapkę braku rezultatów.
Sam myślałem, że słuchanie podcastów po angielsku to remedium na wszystko, ale poza tym, że zainspirowało mnie to do własnych nagrań raczej nie polepszyło mojego poziomu.
Jak się obecnie uczę
Teraz staram się powtarzać słówka w seriach 15 minutowych w momentach, gdy mam spokój i nie czuję czyjegoś wzroku za plecami (chociaż dostaje się +100 puktów do inteligencji, gdy w tramwaju ktoś zobaczy prędkość z jaką trzaska się słówka w ANKI).
Za radą Bartka staram uczyć się w różnych miejscach - komunikacja miejska, kolejka do kasy, przerwy w pracy, itd.
Żelazna dyscyplina
To z czego jestem bardzo dumny to fakt, że odwiedziła mnie dwójka dobrych przyjaciół (pozdrowienia dla Agi i Krzysia) i mimo ich obecności byłem w stanie wygospodarować po ok. 1,5 dziennie na naukę.
Ogromnie miłe było również to, że oni to całkowicie szanowali i gdy powiedziałem, że muszę się pouczyć to zajmowali się sobą.
I śląski może być użyteczny!
Niestety z mojej nauki niemieckiego ze szkoły nic nie pamiętam, ale ze Śląskiego znam dużo słówek i poznaję genezę niektórych.
Najlepszy przykład po niemiecku „halb” to „pół, połowa”, a po śląsku „halba” to „pół litra wódki”. Proste? Proste.
Tydzień 5
Obecny system nauki
Przede wszystkim próbuję się przestawić na powtarzanie słówek tylko na telefonie, żeby 15-minutowe lekcje były robione w różnych miejscach.
Robię to ze względu na to, że przyswajam zdecydowanie lepiej, gdy powtarzam sobie słówka kilka razy w ciągu dnia w odstępach czasowych, a nie przy jednym posiedzeniu.
Gadanie ze sobą codziennie
Przyszedł czas na mówienie i moim zadaniem domowym jest poświęcać min 10 minut na konwersacje (głównie sam ze sobą). Efekty?
Na samym początku poczułem niemoc i bezsilność, kiedy to miałem się wypowiadać, bo najzwyczajniej w świecie brakowało mi słów (wyobraźcie sobie porozumiewać się, gdy ma się tylko 600 słów do dyspozycji).
To bardzo dziwne uczucie, kiedy próbujesz coś powiedzieć, ale nie możesz, bo nie wiesz jak.
Czułem się jak przygłup, a sprawy nie poprawiał fakt, że mówiłem sam do siebie po niemiecku… Ale! Zaraz po tym uświadomiłem sobie, że po 6 latach nauki nie doszedłem, choć w połowie tak daleko, jak teraz po 1 miesiącu!
Po 30 dniach jestem w stanie dogadać się z kimś na poziomie intelektualnym gołębia! To dopiero wyczyn.
Czuję, że mówienie to naprawdę najlepsze ćwiczenie na połączenie tego wszystkiego (nauki słówek i gramatyki) w całość.
Przede wszystkim z tego względu, że mogę dostarczyć sobie informacji zwrotnej, na temat tego jak nam idzie, bo gramatyka sobie, słówka sobie, ale mówienia nie oszukasz.
Ilość materiałów do nauki
To na co Bartek zwracał mi kiedyś uwagę to ilość materiałów do nauki - powinna być jak najmniejsza.
Wyobraźcie sobie, że kiedy to już miałem kilka kartek zapisanych niemieckimi zdaniami, do tego Grammar Cheat Sheet własny i od Bartka, to zacząłem się wkurzać, że jest tego za dużo i się gubię, a było tego raptem 10 stron. Całą resztę mam w ANKI.
W jaki sposób wygląda to w większości przypadków typowej nauki? Podręcznik, ćwiczenia, zeszyt, kserówki, płyta do słuchania itd., więc sama ilość materiałów jest przytłaczająco demotywująca.
Zasada im mniej, tym lepiej sprawdza się tu idealnie.
Ciekawostka. Odkąd zacząłem się uczyć niemieckiego, zdecydowanie częściej zacząłem wtrącać śląskie słowa do rozmów 🙂
Perełki wiedzy dla Ciebie - podsumowanie
I to tyle! Powodzenia w Twojej nauce!
SKOŃCZYŁEŚ (-AŚ) CZYTAĆ? CZAS NA NAUKĘ!
Czytanie artykułów online to świetny sposób na poszerzenie wiedzy. Smutne jest jednak to, że po zaledwie 1 dniu od ich przeczytania zapominamy większość napotkanych informacji.
Moją misją jest zmienić ten stan rzeczy. Stworzyłem 14 fiszek, aby ułatwić Ci przyswojenie informacji z tego artykułu. Wystarczy pobrać program ANKI i voila — możesz zacząć naukę!
to ile on miał tych słówek do powtórki że godzina dziennie? rozumiem że to nie są słówka tylko całe zdania?
Nie pamiętam. To było parę lat temu, ale od tego jest opis całej misji. Proszę czytać. Pamiętam, że umieszczaliśmy wszystkie szczegóły tego rodzaju w artykułach.